Recenzja filmu

Skąd dokąd (2023)
Maciej Hamela

Skrawki

Maciej Hamela zabiera nas w podróż po zrujnowanej Ukrainie. Jego kamera rejestruje ludzi, którzy próbują wydostać się ze strefy wojny do bezpiecznych części kraju lub dalej, do Polski, na Zachód.
W 2022 roku konflikt pomiędzy Rosją a Ukrainą wkroczył w nową fazę. Po raz pierwszy od wielu lat jeden kraj w Europie został najechany przez inny. Inwazja wojsk rosyjskich wywołała kryzys humanitarny na olbrzymią skalę. Miliony ludzi musiało porzucić wszystko, by ratować życie. "Skąd dokąd" to jeden z wielu filmów dokumentalnych (i reportaży) opowiadający o tej tragedii.

Maciej Hamela zabiera nas w podróż po zrujnowanej Ukrainie. Jego kamera rejestruje ludzi, którzy próbują wydostać się ze strefy wojny do bezpiecznych części kraju lub dalej, do Polski, na Zachód. Reżyser postawił na najprostsze środki wyrazu. To sprawia, że "Skąd dokąd" ogląda się niemal jak kronikę. Bohaterowie filmu są świadkami okrucieństwa wojny, ich doświadczenia i pamięć zostają przez Hamelę uwiecznione jako historia konfliktu opowiedziana przez pryzmat osobistych przeżyć cywilnej ludności.



"Skąd dokąd" nie analizuje geopolitycznej sytuacji, która doprowadziła do inwazji Rosji na Ukrainę. Nie próbuje również prześwietlać swoich bohaterów, wnikając w motywacje ludzi do pozostania lub ucieczki. Hamela z żadnym z bohaterów filmu nie zostaje zbyt długo. Odwozi ich z punktu A do punktu B, wraca i bierze kolejną grupę i tak w kółko. Każda z tych osób oferuje mu (i nam, widzom), skrawki swoich doświadczeń. Tu wspomnienie o zmarłym mężu, tam wyznania torturowanego mężczyzny, który mówi, że miał szczęście, bo rażono go prądem wyłącznie przez nogi. Na to nakładają się inne skrawki: obrazy zrujnowanych blokowisk, zniszczonych czołgów, mostów, posterunków wojskowych, a czasem skąpanej w pełnym słońcu pięknej ukraińskie przyrody.

Wszystkie te elementy są jak kostki mozaiki, które Hamela troskliwie i cierpliwie układa w obraz pełen paradoksów. To portret zbiorowy ludzi przestraszonych śmiercią, która była wokół nich, i szczęśliwych, że im samym udało się przetrwać; drżących na myśl o tym, co przeżyli; niepewnych tego, co czeka ich w przyszłości. Widzimy zmęczone twarze. Jesteśmy świadkami nerwowych uśmiechów. Czasem pojawia się maska obojętności. Innym razem widzowie dostają cios prosto w serce, słysząc cicho wypowiedziane proste słowa: "kocham swoją babcię".

Bo "Skąd dokąd" to przede wszystkim opowieść pełna empatii. Hamela nie jest bezosobowym kronikarzem, który z dystansem, chłodnym okiem rejestruje ludzkie tragedie. Nie jest też jednym z tych dokumentalistów, dla których film jest ważniejszy od filmowanych osób. Udało mu się stworzyć dzieło, które nie ma w sobie nuty eksploatacji cierpienia. Co w sumie jest dużym osiągnięciem, zważywszy na to, jak wiele czasu ekranowego zajmują dzieci, których emocjonalne reakcje zbyt łatwo dałoby się wykorzystać do wymuszenia na widzach mocnej reakcji. Hamela uniknął tego, stając się częścią opowieści, a nie tylko obserwatorem.



W czasie seansu dokument Hameli robi naprawdę duże wrażenie. Świeżo po nim, nie potrafię jednak stwierdzić, na ile trwałe jest to wrażenie. Smutna prawda jest bowiem taka, że Ukraina jest tylko jednym z miejsc na świecie, które doświadczają niewyobrażalnego okrucieństwa wojennego i uchodźczej tragedii. Podobne dokumenty widzieliśmy o Syrii, Afganistanie, a wkrótce zapewne zobaczymy też o Sudanie. Czy na ich tle intymne, stonowane "Skąd dokąd" będzie w stanie przetrwać próbę czasu? Mam nadzieję, że tak, ale szczerze mówiąc, nie jestem tego pewien. 
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones