Recenzja filmu

Na wysokości (2010)
Kaare Andrews
Jessica Lowndes
Julianna Guill

Bujanie w chmurach

Gatunek: horror. Opis: Grupa przyjaciół wyrusza na wspólną podróż… Ile razy to już było? W zasadzie streszczenia nie trzeba czytać dalej. Wiadomo, że wyprawa skończy się fatalnie i większość jej
Gatunek: horror. Opis: Grupa przyjaciół wyrusza na wspólną podróż… Ile razy to już było? W zasadzie streszczenia nie trzeba czytać dalej. Wiadomo, że wyprawa skończy się fatalnie i większość jej uczestników czeka rychłe spotkanie ze św. Piotrem. Amerykańska młodzież ma bowiem pecha i zawsze spotka na swej drodze jakiegoś psychopatę lub innego rodzaju potwory.

Od powyższego kanonu nie odbiega też fabuła "Na wysokości". Jak sam tytuł wskazuje, tym razem środkiem lokomocji naszych nieszczęśników będzie samolot. Początkowo lot przebiega sielankowo. Nagle jednak dochodzi do awarii, która zamienia samolot w pułapkę bez wyjścia. Sara i jej znajomi podejmują walkę o przetrwanie. Ich głównym problemem nie jest jednak awaria przyrządów nawigacyjnych i kończące się paliwo. Największym zmartwieniem jest nieznany potwór, który najwyraźniej uwziął się na naszych bohaterów…

Mimo wtórności fabuły obraz Kaare Andrewsa nie jest całkowicie pozbawiony sensu. Reżyser zgrabnie wykorzystał potencjał, jaki dało osadzenie akcji w samolocie. Łatwo buduje atmosferę rosnącej paniki i uczucia klaustrofobii. Nie spieszy się bowiem z rozwojem akcji, daje nam poznać bohaterów i łączące ich relacje. Zabiegi reżysera dzielnie wspomaga też młoda obsada. Jessica Lowndes, Julianna Guill, Ryan Donowho, Landon Liboiron i Jake Weary robią, co tylko w ich mocy, by ich sztampowe postaci wydały się jak najbardziej prawdziwe. Wychodzi im to całkiem zgrabnie. Zachowania bohaterów są wiarygodne pod względem psychologicznym, a dialogi brzmią całkiem naturalnie.

"Na wysokości" nie jest jednak pozbawione mankamentów. Pamiętacie serial o nazwie "Czy boisz się ciemności?"? W każdym odcinku grupka młodych ludzi siadała przy ognisku, a jeden z nich opowiadał jakąś straszną historyjkę. Każdy odcinek trwał około 30 minut. Historia przedstawiona w "Altitude" nadawałaby się idealnie do tego serialu. Akcja byłaby wartka i trzymała w napięciu. A tak? Możemy poznać bohaterów, są oni wiarygodni, ale… cały czas stoimy w miejscu. Potwór czyha gdzieś w chmurach, nastolatki podejmują kolejne próby wyjścia z opresji, jednak nie posuwa to całości ani o krok naprzód. To tylko zabiegi mające rozciągnąć czas produkcji na tyle, by całość sprzedać jako pełny metraż, a nie krótką nowelkę. Z upływem minut historia rozmywa się coraz bardziej, aż do momentu odsłonięcia wszystkich kart. Trzeba przyznać, że rozwiązanie jest dość ciekawe, jednak w żadnym wypadku nowatorskie.

Chwalić można Andrewsa za reżyserię, aktorów za starania, Paula A. Birketta za rozpisanie ciekawych dialogów, ale na pewno nie osoby odpowiedzialne za efekty specjalne. Te odstawiły niezłą fuszerkę. Zamiast potęgować wrażenia, CGI wygląda jak sprzed dekady, przez co najzwyczajniej śmieszy. Z pomocą nie przychodzi też ścieżka dźwiękowa. Nie ma w niej ani jednej mocniejszej nuty, która dodatkowo potęgowałaby klimat.

Nawet patrząc na "Altitude" w sposób surrealistyczny, zakończenie jest po prostu absurdalne. Kaare Andrews zrealizowałby o wiele ciekawszy i lepszy obraz, gdyby w pewnym momencie nie poszedł w stronę taniego efekciarstwa. Niestety ambicja go zgubiła i zastosowane sztuczki nie przyniosły oczekiwanych efektów. Można obejrzeć z ciekawości. Do układania peanów jednak bardzo daleko.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones