Recenzja filmu

Miss rozbitków (2004)
Bryan Michael Stoller
Brande Roderick
Angelica Bridges

Dobry pomysł, kiepska realizacja

Muszę przyznać, że nigdy przedtem nie oglądałem tak pokręconego filmu. "Miss rozbitków" to produkcja bez wątpienia "jedyna w swoim rodzaju". Dlaczego? Ponieważ głupotą bije na głowę takie obrazy
Muszę przyznać, że nigdy przedtem nie oglądałem tak pokręconego filmu. "Miss rozbitków" to produkcja bez wątpienia "jedyna w swoim rodzaju". Dlaczego? Ponieważ głupotą bije na głowę takie obrazy jak: "Straszny film", "Komedia romantyczna", czy nawet "Hot shots". Powiecie, że to dobrze? Niestety, to niekoniecznie przemawia na korzyść produkcji Bryana Michaela Stollera. "Miss rozbitków" opowiada o grupie najpiękniejszych kobiet świata, lecących do Japonii.  Niestety samolot ulega awarii i jest zmuszony do lądowania. Pilot ląduje na bezludnej wyspie położonej gdzieś na Pacyfiku. Grupa rozbitków postanawia trzymać się razem i wyczekiwać pomocy. W międzyczasie piloci uczą modelki podstawowych zasad przetrwania. Pewnego dnia nasi bohaterowie odkrywają dawno zaginioną arkę Noego. Scenariusz filmu niewątpliwe przedstawia oryginalną i zabawną przygodę. Umiejscowienie najpiękniejszych kobiet świata na bezludnej wyspie okazało się świetnym pomysłem. Produkcja w dużej mierze naśmiewa się i karykaturuje miss. Co chwilę możemy usłyszeć kąśliwe uwagi na temat zachowań naszych pań, a w niektórych dialogach wyczuć ironię. Dla przykładu - panie próbują rozpalić ognisko za pomocą krzemieni, podczas gdy inna zapala papierosa za pomocą zapalniczki, lub walka o jedyny zestaw do makijażu. Ironia pełni znaczącą rolę w "Miss rozbitków". Na przykład, nasze panie wraz z głównym pilotem koczują na plaży jak przystało na rozbitków, podczas gdy drugi pilot dostaję jakimś cudem paczki od babci i mieszka niemalże jak Bóg w swojej jaskini. Głupota czy zabieg ośmieszający? Niestety trudno mi to stwierdzić. Takich scen w omawianym filmie jest wiele. Jedne śmieszą i okazują się całkiem niezłe, a inne po prostu są irytujące. Według mnie większość to po prostu czysta ironia, lecz zależy dla kogo, będzie to jedynie głupota scenarzystów. Scenariusz, jak więc widać pomimo paradoksów i głupoty niektórych scen, da się jakoś przeżyć, lecz niestety to nie jedyne wady filmu. Kolejną z wad są efekty specjalne. Trudno w to uwierzyć, lecz nawet filmy dla dzieci mogą poszczycić się znacznie lepszymi efektami. W "Miss rozbitków" są sztuczne i strasznie nienaturalne. Czasem produkcja bardziej przypominała kiepską grę z najstarszych komputerów niż film. Dosłownie w każdej scenie widać było użycie komputera. Dla mnie było to nad wyraz męczące. Podczas seansu zwróćcie uwagę na "ogromnego wieprza" czy rekina, a na pewno zrozumiecie o co mi chodzi. Przyszła pora na aktorstwo, które jest najsłabszym elementem filmu. Miejscami jest wręcz żenujące. O ile grę postaci pobocznych dało się przeżyć, to aktorstwa dwóch głównych bohaterów już nie. Weźmy na przykład grę pani Joyce Giraud. W filmie jest stewardesą zakochaną po uszy w jednym z pilotów, a dokładnie w Mike'u Saundersie (Charlie Schlatter). Ma na imię Julie i paraduje w mini spódniczce i w koszuli rozpiętej do linii pod biustem. Niestety kuszący wygląd nie zakrył jej marnego aktorstwa. Jej gra jest strasznie irytująca. W każdej scenie robiła z siebie idiotkę, lecz dzięki swej urodzie wypadła jak naiwna i słodka dziewczyna zakochana w przygłupim pilocie. Lecz fakt, faktem,  Joyce jest na pewno ponad przeciętnej urody, o czym świadczy fakt że jest modelką, a o to chyba w filmie chodziło. Mianowicie o przedstawienie pięknych kobiety w, powiedzmy, zabawnych sytuacjach. A tego talentu przecież nie potrzeba. Każdy potrafi zrobić z siebie idiotę, tylko jednym za to płacą, a innym nie. Na pocieszenie zostają nam  nawiązania do takich produkcji jak "Krzyk", "Koszmar minionego lata", "Faceci w czerni" czy nawet "Jurassic Park". Również postać Michela Jacksona, który odegrał w filmie niewielką rolę, i piękne aktorki to drobne smaczki cieszące oko. Niestety to za mało, i chociaż produkcję oglądałem "bez zgrzytów", a nawet momentami się uśmiałem, to nie poleciłbym jej nikomu ze swoich znajomych. Jeśli więc chcecie obejrzeć dobrą komedię to sięgnijcie po "Gliniarza z Beverly Hills", lub nawet po "Jaja w tropikach", ponieważ film "Miss rozbitków" to słaba produkcja, gorsza nawet od "Strasznego filmu".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones