Recenzja filmu

Kafarnaum (2018)
Nadine Labaki
Zain Al Rafeea
Yordanos Shiferaw

Wyrwać się z domu

Labaki nie stawia tezy, którą tak często proponuje się w kinie społecznym, że bieda i patologia przechodzi z pokolenia na pokolenie i jest czymś w rodzaju nieuniknionego fatum.
Nieprzychylni krytycy zarzucali najnowszemu filmowi Labaki, że jest pornografią biedy, epatuje wyjaskrawioną nędzą po to, aby wywołać sztuczne łzy. Takie postrzeganie "Kafarnaum" to jednak błąd, bo film nie skupia się jedynie na warunkach socjalnych, lecz jest znacznie bardziej uniwersalną opowieścią o ucieczce z domu.

Pierwsze skojarzenie, jakie wywołuje podobny temat? Oczywiście – "400 batów". Tak w sztandarowym dziele nowofalowym, jak i w najnowszym filmie Labaki, nastoletni chłopiec wymyka się z domu z powodu zaniedbania przez rodziców. Główny bohater, Zajn (Zain Al Rafeea), ma prawie tyle samo lat, co Antoine u Truffauta, i tak samo jego marzeniem jest ucieczka, jednak nie nad morze, a do Szwecji, ziemi obiecanej imigrantów. Jak głębokie różnice dzielą mieszkańców paryskiej kamienicy i uwiązaną upokarzającymi zależnościami libańską rodzinę w Kafarnaum, możemy się spodziewać. Problemem Zajna jest nie to, że nauczyciel strofuje go za przepisane z Balzaca wypracowanie, tylko że w ogóle nie może pójść do szkoły. Owszem, Antoine nie miał własnej sypialni i spał w kuchni, ale Zajn nie ma nawet własnego łóżka, dzieli je bowiem z licznym rodzeństwem.

Jeśli już mowa o kontekstach, w jakich można umieścić "Kafarnaum", w oczy rzuca się także pokrewieństwo filmu z neorealizmem. Mamy tu do czynienia z aktorami nieprofesjonalnymi, których jednak Labaki poprowadziła w sposób tak przekonujący, że należą się jej za to słowa uznania. Szczególnie widoczne jest to w przypadku postaci dziecięcych. Więź Zajna i etiopskiego chłopczyka przypomina relacje pomiędzy bohaterami "Złodziei rowerów" czy "Umberto D.", które w okrutnym świecie walki o przetrwanie stanowią jedyne, co pozwala ocalić godność. Kamera pokazuje rzeczywistość z perspektywy dziecka, jest ustawiona na wysokości jego oczu i za pomocą ujęć fotografowanych z ręki śledzi ruchliwych bohaterów, a wśród nich przede wszystkim Zajna. To, że podążamy za nim niemal przez cały czas, wydawać się może zbytnim zawężeniem perspektywy filmu, który swoim tytułem pretenduje przecież do miana całościowej panoramy. Jeśli jednak zaakceptujemy zasadę, wedle której najlepiej pokazać ogół za pomocą szczegółu, wnet zobaczymy, że Kafarnaum, o jakim opowiada Labaki, to miasto widziane oczami dziecka, które jest w stanie zobaczyć to, co niedostrzegane przez dorosłych, a szczególnie tych, którzy nie wywiązują się z obowiązku opieki nad swoim potomstwem.

Labaki nie stawia tezy, którą tak często proponuje się w kinie społecznym, że bieda i patologia przechodzi z pokolenia na pokolenie i jest czymś w rodzaju nieuniknionego fatum. Zajn to niewątpliwie bystry i zaradny chłopiec, który gdyby tylko miał możliwość pójścia do szkoły, mógłby dzięki własnemu wysiłkowi poprawić swój los. I nie jest na tyle przybity, by nie potrafił zażartować. Obserwujemy w końcu świat dziecka, który nie może być pozbawiony uśmiechu, niezależnie od okoliczności. Te jednak są na tyle beznadziejne, że Zajn, tak jak i jego rodzeństwo, nie posiada nawet aktu urodzenia czy dowodu osobistego, który pozwoliłby na cokolwiek innego niż praca na czarno. Chłopiec de facto więc nie istnieje, kiedy ucieka z domu, włóczy się po mieście niemal jak duch. Mimo że dla systemu społecznego jest niewidzialny, podczas podróży po tytułowym Kafarnaum, udowadnia, że nie tylko potrafi się o siebie zatroszczyć, ale i mógłby być lepszym rodzicem niż jego opiekunowie.

Pewny siebie Zajn, kiedy zostaje w końcu schwytany przez policję, wytacza rodzicom proces o to, że go urodzili. Oskarżenie to jest poruszającym apelem o odpowiedzialność skierowanym nie tylko do ojca i matki (którzy skądinąd nie zostali przez reżyserkę pokazani jak potwory, lecz ze zrozumieniem), ale także do polityków. Niestety, oskarżenie Zajna nie wydaje się jedynie krzykiem przeciwko społecznej niesprawiedliwości, którą można naprawić, lecz jest dowodem przenikliwości chłopca, który zarówno w domu, jak i na ulicach dobrze zdążył poznać zasady rządzące rzeczywistością i pozbawiony wszystkich złudzeń wie, że, jak sam przyznaje, życie jest podłe.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Wojny, konflikty zbrojne i kryzysy polityczne najbardziej wpływają na dzieci. To one ponoszą winę za... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones