Recenzja filmu

Harry Potter i więzień Azkabanu (2004)
Alfonso Cuarón
Agnieszka Matysiak
Daniel Radcliffe
Rupert Grint

Welcome to another year at Hogwarth's

Wydana w 1997 roku powieść angielskiej pisarki Joanne K. Rowling wywołała w literaturze prawdziwe trzęsienie ziemi. Ludzie na całym świecie po prostu oszaleli za sprawą opowieści o małym
Wydana w 1997 roku powieść angielskiej pisarki Joanne K. Rowling wywołała w literaturze prawdziwe trzęsienie ziemi. Ludzie na całym świecie po prostu oszaleli za sprawą opowieści o małym czarodzieju, książka rozchodziła się w gigantycznych nakładach i wkrótce wyszły kolejne tomy. Tylko kwestią czasu było przeniesienie cyklu na ekrany kin. I tak w 2001 roku mogliśmy zobaczyć "Harry'ego Pottera i kamień filozoficzny" - w mojej opinii film wysoce niezadowalający. Jednakże obraz pobił wiele rekordów popularności i do dziś jest jednym z najlepiej zarabiających filmów wszech czasów. Kolejny film z serii, czyli "Harry Potter i komnata tajemnic" zrobił już o wiele lepsze wrażenie, jednak wciąż czuło się spory niedosyt. Być może, dlatego reżyserią trzeciej części filmu zajął się znany z oryginalnego podejścia do kina Alfonso Cuarón. I oto po rocznej przerwie znów na ekrany kin trafił film z Harrym, Hermioną i Ronem w rolach głównych. Akcja "Więźnia Azkabanu" obejmuje trzeci rok nauki Harry'ego i jego przyjaciół w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Po kolejnych upokarzających wakacjach chłopak wraca do Hogwardu. Dowiaduje się, że z więzienia dla czarodziejów uciekł groźny przestępca Syriusz Black, który przyczynił się do śmierci jego rodziców. W związku z tym zamek będzie pilnowany przez Dementorów, przerażające istoty, których jedynym celem jest dorwać zbiega. Nowy rok przynosi również zmiany w ciele pedagogicznym szkoły. Szkoła żyje własnym życiem, aż do czasu kiedy Syriusz dostaje się do zamku... Jak już wiele osób podkreślało, fabuła tego filmu różni się od poprzednich obrazów głównie tym, że staje się coraz bardziej przerażająca: dementorzy, postać Blacka nadają filmowi zupełnie inny klimat. Nie jest to już ten czarowny film z wiecznie uśmiechniętymi małymi gwiazdkami. Nasi nastolatkowie stali się poważniejsi, czarne szaty często zastępują nowoczesnymi ubraniami itd. Zmiany może wydają się niewielkie, ale trudno zaprzeczyć, że świat Harry'ego wydoroślał wraz z nim. Wraz z postaciami wydorośleli także odtwórcy głównych ról: Daniel powoli staje się mężczyzną, w jego oczach błyskają ogniki, staje się gotowy na wyzwania. Także Emma Watson zmieniła się na lepsze. Stała się bardziej zdecydowana i kobieca. Ich gra także się rozwinęła. Pokuszę się o stwierdzenie, że w końcu w tej części to oni wyrośli na główne gwiazdy obrazu. Między granymi przez nich postaciami w końcu pojawiła się nić przyjaźni i, co najważniejsze, w końcu zaczęli współgrać ze sobą, a nie rywalizować o to, kogo częściej pokażą kamery. Gra młodzieży bardzo się poprawiła i jest to jeden z plusów filmu. Scenariusz niestety nie pozwolił rozwinąć skrzydeł Rupertowi Grintowi, którego postać zeszła w cień w stosunku do przyjaciół. Oczywiście gra młodych aktorów mogłaby być jeszcze lepsza, ale nikt od nich tego nie wymaga. Na aktorstwo najwyższych lotów będą mieli jeszcze czas, a to, co pokazali w tym filmie zatarło nie najlepsze wrażenie dwóch poprzednich części. Dobrze spisują się też ich starsi koledzy, chociaż i tutaj scenariusz ograniczył występy postaci do minimum (poza rolą Davida Thewlisa). Miło jednak popatrzeć na Maggie Smith jako sztywną Minerwę McGonagall czy Gary'ego Oldmana w roli "bezlitosnego" Blacka, jednakże ja wybrałbym innego aktora do odtwarzania tej roli. Reżyser i producenci rozczarowali mnie kilkoma decyzjami personalnymi w filmie. Niektóre postaci wyobrażałem sobie zupełnie inaczej i nie będę ukrywał, że przeszkadzała mi ta rozbieżność w wizjach bohaterów. Profesor Lupin z wyglądu przypomina bardziej pedofila niż nauczyciela, a i Syriusz według mnie powinien być troszkę młodszy i bardziej krzepki. Od strony technicznej film prezentuje najwyższą klasę. Michael Seresin posługując się zimnymi barwami i przytłumionym światłem świetnie pokazuje nam zupełnie nową atmosferę zamku. Przepięknie ukazuje nam zwłaszcza sceny na błoniach. Złego słowa nie można powiedzieć o efektach specjalnych, które również ograniczono do minimum, ale za to ich wykonanie jest niemalże perfekcyjne. Wspaniałe wrażenie robi hipogryf, dementorzy są także ciekawie zrealizowani. Końcowa scena na jeziorze to prawdziwy majstersztyk. Prawdziwym arcydziełem jest jednak muzyka Johna Williamsa, który po raz kolejny udowodnił, że jest prawdziwym magikiem w świecie kina. Stworzył muzykę porównywalną w swej klasie do części pierwszej. Na długo w pamięci pozostaje scena, w której Harry leci na grzbiecie Harodzioba, a muzyka Williamsa delikatnie rozbrzmiewa wokoło. Takich scen jest kilka i uwierzcie mi, sprawią, że i wy przeniesiecie się, chociaż na krótką chwilę do Hogwartu! Dźwięk i montaż stoją na wysokim poziomie, co jednak jest podstawą przy tak dużym projekcie. Jednakże, aby nie było tak kolorowo, muszę wspomnieć o kilku bardzo ważnych błędach. O ile, bowiem pan Cuarón ma dobre pomysły, jednakże nie radzi sobie z zespoleniem całej opowieści. Miejscami kadry przelewają się przez ekran w zbyt szybkim tempie, następnie miejscami nie ma powiązania miedzy poszczególnymi scenami. Czasem czułem się jakbym oglądał zwiastun, albo teledysk. Taki sposób realizacji nie zasługuje na pochwały i szczerze mówiąc bardzo męczyło mnie to podczas oglądania. Kolejnym błędem było zbytnie odstępstwo od fabuły. Pominięto wiele znaczących wątków, które wpłyną na nielogiczność fabuły w następnych filmach, wątpię bowiem, aby znalazł się czas na długie wyjaśnienia w następnych częściach. "Harry Potter i więzień Azkabanu" to bardzo dobry film jako obraz, ale zaledwie średni jako ekranizacja książki J.K. Rowling. Aktorzy dobrze się spisali, detale też najwyższej jakości, więc czego zabrakło... tej odrobiny magii, prawdziwej magii. Mam, więc gorącą nadzieję, że przy zmianie reżysera i utrzymaniu tego poziomu, co "Więzień", "Czara Ognia" może być filmem wielkim, który w końcu zasłuży na prestiż, jaki seria już zyskała. Ogólnie rzecz biorąc, polecam "Harry'ego Pottera i więźnia Azkabanu", bowiem film warto zobaczyć. Jednak filmy o małym czarodzieju nigdy nie dogonią książki, to pewne. Pani Rowling napisała, bowiem coś zupełnie niezwykłego, coś, co każdy z nas widzi własnymi oczyma i nie potrzebne są nam do tego cudze fantazje.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nareszcie! Taki okrzyk wyrwał się z ust tysięcy, milionów fanów na całym świecie, w dniu premiery filmu... czytaj więcej
"Harry Potter i Więzień Azkabanu" nie jest już filmem familijnym, gdzie małe dzieci biegają radośnie z... czytaj więcej
"Więzień Azkabanu" to bezapelacyjnie najlepsza część serii. Zmiana reżysera wyszła filmowi tylko na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones