Recenzja filmu

Arlington Road (1999)
Mark Pellington
Joan Cusack
Robert Gossett

Sąsiad - terrorysta

Michael Faraday jest profesorem historii i owy przedmiot wykłada na prestiżowym uniwersytecie. Wciąż nie może pogodzić się ze stratą żony, agentki FBI, która została zastrzelona podczas
Michael Faraday jest profesorem historii i owy przedmiot wykłada na prestiżowym uniwersytecie. Wciąż nie może pogodzić się ze stratą żony, agentki FBI, która została zastrzelona podczas jednej z akcji. Pewnego dnia, wracając do domu, zauważa rannego syna swoich sąsiadów i zabiera go do szpitala, ratując mu tym samym życie. W ten, dość dziwny sposób, poznaje i wkrótce zaprzyjaźnia się z rodziną Langów, z którymi do tej pory nie miał żadnego kontaktu. Przypadkowo także odkrywa, że głowa tej rodziny, Oliver Lang, nie jest tym, za kogo się podaje. Michael rozpoczyna prywatne śledztwo. Tragiczne skutki ataków terrorystycznych nakreśliły pewien stereotypowy model zamachowca-samobójcy, bojownika o wolność jakiegoś swojego państewka w imię bliżej nieznanych idei popartych w większości pobudkami religijnymi. Cały scenariusz, w którym miły, cichy, spokojny i z pozoru wyalienowany sąsiad okazuje się terrorystą, wynika z bojaźni Amerykanów (czy innych narodów narażonych na zamachy) i ich nabytej nieufności wobec obcych (szczególnie w znających się społecznościach niewielkich miast), którzy pod powłoką dobroci i nieskazitelności kryli postawę iście Wallenrodyczną. Taka jest także rodzina Langów. Szczęśliwa, wiecznie uśmiechnięta i wychowująca trójkę dzieci żona, ciężko pracujący na utrzymanie wszystkich mąż czynią z nich niemal archetyp. Wskutek wypadku ich syna wychodzą jakby ze sfery społecznej nieświadomości, z nieobecnych, stają się obecnymi. Kiedy trzeba - pomogą, pocieszą, wysłuchają, kiedy trzeba - zaopiekują się nawet synem. Zwykła wdzięczność, czy może okazja do zdobycia zaufania? Główny bohater nosi brzemię rodzinnej tragedii, które z własnej woli, jak i ze specyfiki swojego zawodu, rozdrapuje. Solidaryzując się z nim w cierpieniu i pomagając mu w życiu codziennym, łatwo wkupić się w jego łaski. Jednak z pozoru niewinne kłamstwo sąsiada zasiewa ziarno nieufności i chęć sprawdzenia tożsamości osoby, której się w dość znacznym stopniu pokłada się wierzy. Na jaw zaczynają wychodzić nowe, dość kontrowersyjne fakty. Pytanie tylko czy Michael, przesycony teoretyczną wiedzą o międzynarodowym terroryzmie, tworzy sobie nowe zajęcie i na siłę szuka spisku, czy faktycznie odkrył prawdę i zamiary zamachowca? Mark Pellington, twórca m.in. świetnej "Przepowiedni", umiejętnie prowadzi i dynamizuje opowieść, ujawniając stopniowo coraz to nowe informacje i fabularne zakręty, które od samego początku (iście Hitchcockowska pierwsza scena) do samego końca (bardzo zaskakującego) trzymają widza w nieustannym napięciu. Bardzo ciekawe jest niekonwencjonalne przedstawienie terrorysty, którego bronią nie jest karabin, wszem i wobec okazywana przemoc czy siła fizyczna, lecz umysł i precyzyjna organizacja, dzięki której umiejętnie myli on tropy, wystawiając policję do wiatru. Pozorny brak zaangażowania i apolityczność jest więc doskonałą bronią przeciwko całej aparaturze organów ścigania. Cała wiedza teoretyczna Faradaya okazuje się zbędna, gdyż jednostka nie jest w stanie stawić czoła i rozszyfrować świetnie zbudowany ogół. Świetnie taką sytuację swojego bohatera nakreślił Jeff Bridges, którego notabene w słabej roli jeszcze nie widziałem. Każdą scenę ze swoim udziałem wzmacnia on o wartość, której ta scena w danej chwili potrzebuje, czy to przez odpowiednie natężenie dramatyzmu, czy wyciszenia i stonowania. Idealnie intencje reżysera odczytał też Tim Robbins, który nie przesadza ze środkami ekspresji, nie daje po swoim zachowaniu poznać, czy jest niewinnie oskarżonym człowiekiem, który chce uciec od przeszłości, czy zimnym i wyrachowanym mordercą. Do końca potrafi skrywać ową tajemnicę i zmieniać oblicza. Wyborny pojedynek aktorski. Patrząc na "Arlington Road" przez pryzmat wydarzeń z jedenastego września 2001 roku (oprócz zwiększonej tym samym siły przekazu), możemy zmienić powszechne wyobrażenie o organizacjach terrorystycznych. Ich rozpracowywanie i likwidowanie przestaje ograniczać się do klarownych procedur i tworzenia profilów, na podstawie których prowadzone jest śledztwo. Bez skrupulatnej infiltracji i odrzucenia stereotypowego myślenia zamiast odpowiedzi nadal będziemy otrzymywać pytania. Sebastian Pytel
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones