"Lodziarz" nie zrobi wielkiego wrażenia na starych wyjadaczach, nastawionych na soczyste "gore" czy silne emocje, jednak jeśli tylko zasiądzie się przed ekranem wyzbywszy się oczekiwań na rasowy
Wszystkie dzieci z pewnej spokojnej dzielnicy na przedmieściach cieszą się jak na Wigilię (a może nawet bardziej), kiedy słyszą charakterystyczną melodyjkę, dochodzącą z krążącej po okolicy furgonetki z lodami. Wydawałoby się, że lodziarz, Gregory Tudor, nie może kojarzyć się swoim nieletnim klientom z czymkolwiek innym niż przyjemność z konsumowania zimnych słodyczy, jednak rzeczywistość wygląda nieco inaczej - mężczyzna jest szaleńcem, który nie omieszka krwawo rozprawić się z każdym, kto z jakiegoś powodu nie przypadnie mu do gustu...
Historia o sprzedającym lody mordercy wyszła spod pióra niedoświadczonych w sztuce pisania scenariuszy twórców -Davida DobkinaiSvena Davisona."Lodziarz"jest też pierwszym i ostatnim horrorem w karierze reżysera dzieł pornograficznych -Normana Apsteina(znanego pod pseudonimem "Paul Norman"). O tym charakterystycznym filmie zapewne pamięta większość fanów nieskomplikowanego, lekko psychodelicznego kina, ale nie da się ukryć, że jest on skierowany do młodszych widzów, na co wskazuje nie tylko fakt, że głównymi bohaterami są właśnie dzieci, lecz także delikatna jak na podejmowaną tematykę oprawa. Aczkolwiek zarówno tytuł obrazu, jak i fabuła pobudzają wyobraźniężądnych ekranowych bebechów i juchydorosłych odbiorców, najlepiej zrobimy przygotowując się od razu na "okrutną" prawdę -"Lodziarz"nie oferuje aż tyle okropieństw, ile byśmy chcieli. Zamiast krwawego "gore"mamy świetną rolęClinta Howardaoraz jedynie kilka mocniejszych scenek w ramach zgrabnej czarnej komedii, ale to całkowicie wystarcza, aby seans był wart poświęcenia niewiele ponad 80 minut naszego cennego czasu.
Gregory Tudor spełnia dziecięce marzenia - sprzedaje im przecież jeden z ich ulubionych smakołyków. Kiedy tylko rozbrzmiewa wesoła muzyczka, wszystkie mamy muszą zacząć grzebać w portmonetkach w poszukiwaniu upragnionych przez ich pociechy drobnych na lody. Zawsze niepokojące się o bezpieczeństwo maluchów kobiety nie wiedzą jednak, co znajduje się wewnątrz pozornie niewinnej furgonetki... Szczury, karaluchy, gnijące szczątki oraz hektolitry krwi, a wszystko to w bezpośrednim sąsiedztwie pojemników z lodami własnej roboty Gregory'ego. Czasem zdarzy się nawet, że te nieapetyczne składniki dostaną się do smakowitego rożka. Dosłownej brutalności w filmie jest jak na lekarstwo, lecz jeśli chodzi o inną ważną funkcję obrazów "gore", obrzydzanie, z czystym sumieniem można stwierdzić, że podczas seansu uczucie zdegustowania nawiedzi widza więcej niż raz (chociażby patrzenie, jak policjant przeżuwa gałkę oczną, prawdopodobnie święcie przekonany, że jest to większy kawałek jakiegoś owocu, nie nastraja żołądka pozytywnie).
Rozpoznać antagonistę już na początku filmu jest bardzo łatwo. Zupełnie jak w tradycyjnych bajkach dla dzieci, czarny charakter zdradza mało zachęcająca aparycja, ale nie tylko - jest też typowy dla "tych złych" chrapliwy głos i odpychające zachowanie. Gregory kusi okoliczne dzieciaki łakociami, tak jak czarownica z baśni braci Grimmskusiła Jasia i Małgosię za pomocą domu z chleba, przykrytego ciastkowym dachem... Trzeba uważać, aby nie trafić na dziwaka, gdy jest się samemu, zwłaszcza nocą. Wtedy właśnie upiorny lodziarz jest najgroźniejszy - proponuje darmowe lody, często nieopatrznie pozwalając ofierze zerknąć do wnętrza furgonetki, gdzie skrywa owoce swoich krwawych poczynań, a że lepiej nie zostawiać niepotrzebnych świadków, ufne małolaty kończą uwięzione w pojeździe mężczyzny. Nawiązanie do pedofilii jest oczywiste, a morał jasny jak słońce - nie daj się zaczepiać obcemu i nigdy nie przyjmuj słodyczy od nieznajomych. Jeśli Wasze pociechy wykazują pierwsze objawy zainteresowania kinem grozy, możeciespokojnie puścić im "Lodziarza"i mieć nadzieję, że nie tylko spodoba im się rozrywkowa strona obrazu, lecz także wezmą sobie do serca dobitną przestrogę.
Brak naprawdę przerażających widoków również sprawia, że do filmu mogą bez obaw zasiąść bardzo młodzi widzowie. Krwawe scenkizostały nakręcone z humorem, okraszone dużą dawką sucharowatych żartów Gregory'ego oraz upiększone sugestywnymi, aczkolwiek nie na tyle makabrycznymi, by zszokować odbiorcę, rekwizytami "gore"(najbardziej pamiętny jest wielki rożek z odciętą głową usadzoną na wierzchu).Clint Howardw roli sprzedawcy lodów poradził sobie świetnie -wcielając się w tę wcale niełatwą do odtworzenia postaćaktor niewątpliwie wykazał się pełnym profesjonalizmem i nietuzinkowymi zdolnościami zawodowymi. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że sam wykreował charakterystyczny wizerunek antagonisty, którego nie sposób jest nie zapamiętać na dłużej. Przerysowana kreacjaHowardateż pewnie trafi lepiej do najmłodszych, ale i dorośli powinni docenić ogrom groteski, jaki otacza lodziarza z piekła rodem.
"Lodziarz"jest doskonałym przykładem lekkiego, łatwego i przyjemnego straszaczka, skierowanego do początkujących wielbicieli kina grozy. Film jest prostą w odbiorze czarną komedią, niepozbawioną paru fantazyjnych momentów, których raczej prędko z pamięci nie wymażemy. ObrazApsteinanie zrobi wielkiego wrażenia na starych wyjadaczach, nastawionych na soczyste "gore"czy silne emocje... Jednak jeśli tylko zasiądzie się przed ekranem wyzbywszy się oczekiwań na rasowy horror "tylko dla dorosłych", większości widzów seans powinien upłynąć pod znakiem dobrej zabawy, podtrzymywanej przez specyficzny humor, wyśmienitą rolęHowardaoraz nieźle zrealizowane (niestety nieliczne) krwawe scenki.