Woody Harrelson wcieli się w prezydenta Stanów Zjednoczonych
Lyndona B. Johnsona w filmie
"LBJ", który wyreżyseruje
Rob Reiner (
"Choć goni nas czas").
Scenariusz autorstwa Joeya Hartstone'a znalazł się w 2014 roku na tzw. Czarnej Liście. To opowieść o politycznym wstrząsie, jakiemu musiał stawić czoło
Johnson, który przejął urząd po zamordowanym
Johnie F. Kennedym. Choć polityczne walki toczyły się po obu stronach politycznego krajobrazu USA, prezydent podjął się próby uleczenia państwa.
W latach 60. byłem hippisem, a Lyndon Johnson był moim prezydentem. W tym czasie to na nim skupił się gniew mojego pokolenia protestującego przeciwko wojnie w Wietnamie. Ale z czasem zacząłem lepiej rozumieć realia polityki i zobaczyłem go w zupełnie innym świetle, powiedział
Reiner.
To był skomplikowany człowiek. Łączył w sobie polityczny instynkt, czystą siłę, ambicję i głęboką niepewność. Poza talentem do perswazji, jaki pokazywał współpracownikom, miał w sobie delikatność, niemal dziecięcą wrażliwość, którą widywała zapewne tylko jego żona. Jego życiowa ścieżka była co najmniej Szekspirowska. Zdjęcia do filmu mają rozpocząć się we wrześniu.
To drugi w ostatnim czasie projekt poświęcony
Johnsonowi. Drugi z nich,
"All The Way", powstaje dla HBO i produkuje go
Steven Spielberg. Prezydenta zagra tam
Bryan Cranston.