Florence Pugh zdradziła, w jaki sposób pogrążyła się na potrzeby "
Midsommar" w tak głębokim smutku, jaki bije od niej w filmie. Aktorka nazwała to autoprzemocą, ponieważ sama wkładała sobie do głowy najokropniejsze rzeczy i wyobrażała najgorsze zdarzenia. Czy metoda się opłaciła? Liczne nominacje i nagrody za tę rolę mówią same za siebie.
Florence Pugh o roli w "Midsommar"
Nigdy wcześniej nie grałam nikogo w takim bólu. Stawiałam się w naprawdę okropnych sytuacjach, czego być może inni aktorzy nie muszą robić, ale ja musiałam wyobrażać sobie najgorsze rzeczy – powiedziała.
Tak skrajna metoda związana była z samą fabułą, która jest w "
Midsommar" bardzo mroczna.
Każdego dnia fabuła stawała się coraz dziwniejsza i trudniejsza do odegrania. Wkładałam sobie do głowy rzeczy, które stawały się coraz gorsze i bardziej ponure. Myślę, że pod koniec z całą pewnością znęcałam się nad sobą, aby dobrze to zagrać. Trzy dni przed zakończeniem zdjęć do "
Midsommar"
Pugh wyjechała na plan "
Małych kobietek", za rolę w których zdobyła nominację do Oscara. I jak się okazało, porzucenie postaci Dani było dla aktorki bardzo trudne.
Czułam, jakbym ją tam zostawiła, w takim stanie, to było dziwne. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie miałam. Zawsze myślałam o moich bohaterkach, gdy je zostawiałam, "Będą ok". Ale ona (Dani – przyp. red.)
nie mogła sobie poradzić. To tak jakbym stworzyła tę postać, a potem ją porzuciła i pojechała robić inny film. Co powtórzyła również słowami:
Stworzyłam tak smutną postać, że potem czułam się winna, że ją stworzyłam, a następnie zostawiłam.
Florence Pugh w "Midsommar"
Biorąc pod uwagę, że "
Midsommar" jest horrorem o traumie i próbie jej przepracowania, nie mamy wątpliwości, że zarówno granie takiej postaci, jak i wyjście z roli mogą być bardzo bolesne.
Zwiastun filmu "Midsommar"
Mam parę uwag: Posłuchajcie dyskusji o "Midsommar"