Filmweb poleca "Licorice Pizza", nowy film Paula Thomasa Andersona

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Filmweb+poleca+%22Licorice+Pizza%22%2C+nowy+film+Paula+Thomasa+Andersona-145013
Filmweb poleca "Licorice Pizza", nowy film Paula Thomasa Andersona
Rzut na taśmę! To, że mamy ostatni dzień roku nie znaczy, że w kinach brakuje ciekawych premier. Od dziś możecie oglądać w Polsce "Licorice Pizza", w którym zagrali Alana Haim, Cooper Hoffman, Bradley Cooper i Sean Penn. Paul Thomas Anderson, reżyser "Aż poleje się krew" i "Nici widmo", nie zawiódł po raz kolejny. Film spodobał nam się tak bardzo, że postanowiliśmy wyróżnić go znakiem jakości "Filmweb poleca". Przeczytajcie recenzję, którą napisał Jakub Popielecki.


Boogie Days (recenzja filmu "Licorice Pizza", reż. Paul Thomas Anderson)


Pierwsze pytanie, jakie się narzuca: czym do diaska jest "Licorice Pizza"? Dziwna kombinacja słów pojawia się przecież tylko w tytule. Nikt w filmie raczej nie je pizzy - ani tym bardziej lukrecji. Nikt nie wspomina też, że "Licorice Pizza" może być żartobliwym określeniem płyty winylowej, ani nie odwiedza nazywającej się tak dawnej kalifornijskiej sieci sklepów muzycznych. Reżyser Paul Thomas Anderson przyznał, że ekscentryczna zbitka wyrazów miała dla niego po prostu "posmak dzieciństwa", wydała mu się więc idealnym tytułem dla filmu o dojrzewaniu w latach 70. Idąc tym tropem trudno nie zauważyć, że lukrecja faktycznie jest trochę jak nostalgia: niby słodka, ale z goryczką. A w zestawieniu z pizzą daje połączenie równie wybuchowe, co duet głównych bohaterów. Dobry film można czasem poznać już po dobrym tytule.

W pierwszym ujęciu widzimy lustro, w którym odbija się niejaki Gary Valentine. Gra go Cooper Hoffman, syn zmarłego Phillipa Seymoura Hoffmana, regularnie widywanego w filmach Andersona. I tak jak w Hoffmanie-juniorze odbija się miejscami Hoffman-senior, tak całe "Licorice Pizza" jest lustrem dla filmografii reżysera. Już sama lokalizacja - San Fernando Valley - jest klasycznie Andersonowska. Akcja toczy się w 1973 roku, jakby w pół drogi "Wadą ukrytą" (2014) i "Boogie Nights" (1997). Anderson zaś po raz kolejny proponuje coś na kształt screwball comedy z dwójką nieustannie sparingujących bohaterów (à la "Nić widmo", 2017) i z rozbudowanym bratersko-siostrzanym drugim planem (à la "Lewy sercowy", 2002). Mamy tu motyw dzieci w show-biznesie (à la "Magnolia", 1999), mamy zaradnych przedsiębiorców (à la co drugi film Andersona), mamy toksycznych samców (à la każdy film Andersona) i mamy kolejny żart falliczny (knajpa Tail o' the Cock dumie dołącza do Dirka Digglera i Reynoldsa Woodcocka). Mamy nawet wątek kryzysu naftowego, czyli coś na kształt ironicznej puenty dla "Aż poleje się krew" (2007). Są również stali współpracownicy reżysera: Maya Rudolph i John C. Reilly w epizodach, Jonny Greenwood nad partyturą, Mark Bridges przy kostiumach.


Ekranowy rezultat jest więc skrajnie Andersonowski - co nie znaczy, że nie wnosi nic nowego. Dość powiedzieć, że - nietypowo w swojej dość "męskiej" filmografii - reżyser przyznaje tu pierwszeństwo bohaterce, aktorce, kobiecie. Po wycieczce do chłodnego Londynu z "Nici widmo" wraca oczywiście na stare śmieci, zupełnie jakby stęsknił się za kalifornijskim słońcem i starym dobrym "Nowym Hollywood" lat 70. Ale "Licorice Pizza" ogląda się trochę jak wczesnego Andersona przefiltrowanego przez Andersona późnego. To film pełen młodzieńczej werwy, ale zarazem dojrzały i niewymuszony. Długie, płynące mastershoty nie mają tu popisowej napinki rodem z "Boogie Nights", w swojej ciekawości świata są czysto funkcjonalne: po prostu "odruchowo" podążają za bohaterami. Ich nienachalna, niemalże muzyczna lekkość przywodzi na myśl teledyski, jakie Anderson nakręcił dla grupy Haim (wszystkie trzy siostry, z Alaną na czele, grają zresztą w filmie). "Licorice Pizza" cechuje podobne poczucie miejsca, podobna fascynacja ludźmi przed kamerą, podobna plastyczność naturalnego światła i podobnie ciepła bezpretensjonalność. To prawdopodobnie najlżejsza - i najsłodsza - pozycja w jego filmografii. Trochę zabawna, trochę wzruszająca. Niepozbawiona jednak ostrej lukrecjowej nuty.

Całą recenzję Jakuba Popieleckiego przeczytacie TUTAJ.


Znak jakości "Filmweb poleca!"

Znak jakości "Filmweb Poleca!" to wyróżnienie przyznawane przez redakcję Filmwebu filmom zasługującym na szczególną uwagę widzów. Są wśród nich nie tylko produkcje artystyczne, ale także komercyjne, doskonale spełniające wymagania danego gatunku bądź przekraczające je w zaskakujący sposób.

W tym roku polecaliśmy m.in. takie tytuły jak "Zabij to i wyjedź z tego miasta", "Obiecująca. Młoda. Kobieta", "Sound of Metal" oraz "Legion samobójców. The Suicide Squad".

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones