Od jakiegoś czasu w sieci trwają spekulacje na temat tego, czy
Daniel Craig wywiąże się z kontraktu i zagra po raz piąty Jamesa Bonda. Większość skłania się ku stanowisku, że nie. Aktor zresztą sam dolewa oliwy do ognia. Nigdy jednak nie był aż tak radykalny w swoich wypowiedziach jak ostatnio.
Na pytanie dziennikarza Time Out o możliwość zagrania Jamesa Bonda po raz piąty odpowiedział:
Na chwilę obecną nie. Wolałbym już rozbić tę szklankę i podciąć sobie żyły. Na razie mam dość. Chcę zająć się czymś innym. Mamy jednak dobrą wiadomość dla tych wszystkich, którzy uwielbiają
Craiga w roli Bonda. Aktor po chwili dodał, że wyobraża sobie, że zgodzi się powrócić do roli. Musi zostać spełniony tylko jeden warunek: dostanie sporo kasy.
A skoro chce zrezygnować z licencji na zabijanie, to naturalnym jest, że dziennikarze pytają go o to, kto powinien go zastąpić. W jednym z wcześniejszych wywiadów wskazał
Toma Hardy'ego. W Time Out stwierdził, że nie obchodzi go, kto będzie kolejnym Bondem. Dla niego liczy się tylko to, by cykl z nim w roli głównej sprawił przyjemność fanom bohatera.