Chadwick Boseman: wybieramy najlepsze role z filmografii aktora

Film Spike'a Lee to zarazem utrzymane w rozliczeniowym tonie kino wojenne i gniewny manifest wymierzony w przesiąkniętą rasizmem Amerykę. Na wojnę w Wietnamie patrzymy tu oczami ściganych przez upiory przeszłości czarnoskórych weteranów. Dawni towarzysze broni powracają po latach na Półwysep Indochiński, aby w sercu dżungli odnaleźć szczątki poległego w akcji ukochanego dowódcy (w tej roli Chadwick Boseman), a także ukryty przy nim skarb. Charyzmatyczny zwierzchnik odgrywa w "Pięciu braciach" kluczową rolę – zaszczepia w młodych afroamerykańskich żołnierzach świadomość społeczną, a także zagrzewa ich do walki o lepsze jutro. Był jednocześnie naszym Malcolmem X i Martinem Lutherem Kingiem – powie o nim jeden z podwładnych. Nie będziemy zdziwieni, jeśli w przyszłym roku Boseman otrzyma za tę rolę pośmiertną nominację do Oscara.

"Message from the King" pozostaje najbardziej niedocenionym tytułem w filmografii Chadwicka Bosemana. Niesłusznie, albowiem dzieło Fabrice'a Du Welza ("Kalwaria") to przesycone fatalizmem kino zemsty w starym, dobrym stylu. Grany przez aktora Jacob King przyjeżdża z Kapsztadu do Los Angeles, aby pomóc siostrze uwikłanej w gangsterskie porachunki. Bohater wkracza w mroczne podbrzusze Miasta Aniołów zaludnione przez zwyrodnialców, skorumpowanych gliniarzy oraz zmęczone życiem prostytutki. W tym zapomnianym przez Boga miejscu przetrwanie gwarantuje jedynie przemoc. Boseman stworzył tu postać cichego twardziela rodem z czarnego kryminału. Obdarzonego ciężką pięścią i miękkim sercem mściciela, którego można zabić, ale nie złamać.

Rola w filmie Briana Helgelanda ("Godzina zemsty") okazała się momentem zwrotnym w karierze Bosemana, który do tej pory grywał głównie w teatrze i na małym ekranie. Aktor wcielił się w Jackiego Robinsona – pierwszego czarnoskórego baseballistę występującego w zdominowanej przez białych zawodników Major League. Sportowiec wyrósł wkrótce na jedną ważniejszych postaci ligi, stając się bohaterem afroamerykańskiej społeczności oraz symbolem walki z dyskryminacją rasową. Dzięki poruszającej kreacji Bosemana "42" to nie tylko kapitalne kino sportowe, ale i chwytająca za serce opowieść o pogoni za marzeniami pomimo przeciwności losu.

"Czarna Pantera" okazała się największym hitem kasowym sezonu w USA, a także jako pierwsze superbohaterskie widowisko w historii zdobyła nominację do Oscara dla najlepszego filmu. Fenomen superprodukcji Ryana Cooglera wykroczył jednak daleko poza tabelki box office'u oraz gale nagród. Premiera widowiska o dzielnym królu T-Challi zaktywizowała afroamerykańską społeczność i stała się okazją do wielkiej celebracji afrykańskiej kultury. Do sukcesu "Pantery" w dużej mierze przyczynił się utalentowany odtwórca głównej roli. Jak trafnie zauważył nasz recenzent, charyzmatyczny Boseman hipnotyzuje autentycznie "kocią" mową ciała i przeszywającym spojrzeniem wrażliwych oczu. Czy znajdzie się w Hollywood aktor, który zdoła godnie zastąpić zmarłego aktora w planowanej na 2022 roku kontynuacji filmu?

Chadwick Boseman jako ojciec chrzestny soulu, James Brown. Oddajmy głos naszej recenzentce: gdyby nie fenomenalna decyzja castingowa, "Get On Up" byłby jednym z wielu klasycznych biograficznych filmów, które bardzo dobrze się ogląda, ale szybko zapomina. Boseman odnalazł się w skórze Browna jak ryba w wodzie. Doskonale oddał na ekranie jego gesty, mimikę czy legendarny mashed-potato-dance, który był dla Browna charakterystyczny tak jak krok księżycowy dla Michaela Jacksona. Boseman wniósł w film Taylora jakość, styl i energię, jakiej "Get On Up" potrzebował, by oddać aurę i klimat muzyki artysty. Słowem, aktorski dynamit.