Quentin Tarantino przypomni światu o tym, jak dobrym aktorem jest
Burt Reynolds. Już teraz mówi się, że rola, którą dał mu właśnie w swoim filmie
"Once Upon a Time in Hollywood", będzie najważniejszą w karierze aktora od czasu
"Boogie Nights".
Getty Images © Mike Windle Reynolds wcieli się w postać George'a Spahna. To 80-letni, prawie ślepy, mężczyzna, który zarabiał na życie, wypożyczając swoje położone w okolicy Los Angeles ranczo na potrzeby ekip filmowych kręcących westerny. Charles Manson przekonał go, by (w miesiącach poprzedzających morderstwo Sharon Tate) pozwolił jemu i jego fanatycznym zwolennikom zamieszkać na ranczu. W zamian Manson przekonał oddane mu kobiety, by uprawiały seks ze Spahnem i pomagały mu jako przewodniczki, kiedy musiał się gdzieś udać.
Reynolds nie jest jedynym nowym członkiem obsady filmu.
Quentin Tarantino zaangażował również trójkę aktorów, z którymi pracował na planie
"Nienawistnej ósemki":
Kurta Russella,
Tima Rotha i
Michaela Madsena. Na razie nie podano jednak, kogo będą grali.
Bohaterami
"Once Upon a Time in Hollywood" są Rick Dalton (
Leonardo DiCaprio) i Cliff Booth (
Brad Pitt). Rick był kiedyś gwiazdą w westernowego serialu telewizyjnego. Cliff to jego kumpel i kaskader. Obaj próbują się odnaleźć w Hollywood epoki hipisów, bardzo różniącego się od tego Hollywoodu, który zastali, kiedy przybyli tu przed laty w poszukiwaniu sławy. Mimo to Rick mieszka w całkiem dobrej okolicy, a jego sąsiadką jest słynna Sharon Tate (
Margot Robbie).
Film trafi do kin w sierpniu 2019 roku.