"Przyjaciele": recenzujemy "Spotkanie po latach"

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/%22Przyjaciele%22%3A+recenzujemy+%22Spotkanie+po+latach%22-142581
"Przyjaciele": recenzujemy "Spotkanie po latach"
źródło: Materiały prasowe

Serialowi "Przyjaciele", czyli Monica (Courtney Cox), Phoebe (Lisa Kudrow), Rachel (Jennifer Aniston), Chandler (Matthew Perry), Joey (Matt LeBlanc) i Ross (David Schwimmer) wrócili w odcinku specjalnym zatytułowanym "Przyjaciele: Spotkanie po latach". Recenzuje go dla nas Diana Dąbrowska.



Ten, którego nie wiedziałeś, że potrzebujesz



Jako fanka "Przyjaciół", która miała szczęście przeżyć fenomen serialu jeszcze w analogowych latach 90. i na początku nowego millenium, z pewnymi obawami przystępowałam do szumnie zapowiadanego specjalnego odcinka i ponownego spotkania kultowej obsady. Czy pewne tematy i kulisy wyjątkowych zdarzeń nie powinny pozostać do końca owiane tajemnicą? Jak zmieścić ten ogólnoświatowy fenomen w jednym, półtoragodzinnym odcinku? Czy rzeczywiście potrzebujemy zestawienia "migawek z przeszłości" z tym jak dziś prezentuje się grupa tytułowych przyjaciół? Kto jak się zmienił, czyja twarz przeszła największą ilość zabiegów chirurgicznych, kto po zakończeniu serialu najlepiej sobie poradził w zakresie indywidualnego rozwoju kariery… Ku mojemu zaskoczeniu, to "reunion" okazało się jednak czymś więcej. Gwiazdy spotkały się na jednym planie nie tylko w celu odcinania nasączonych wieloletnią nostalgią kuponów. Twórcy serialu z aktorami na czele zapraszają widzów na przejażdżkę po wzruszającym i skrzącym się humorem Memory Lane…

Choć minęło już siedemnaście lat od ostatniego odcinka "Przyjaciół", odnosi się wrażenie, jakby serial nie tylko nie tracił na popularności, ale też na medialnej obecności. Wybrane stacje telewizyjne wciąż prezentują powtórki, a całe sezony dostępne są cyklicznie na różnych platformach streamingowych. Nie jest trudno "wpaść" na szóstkę tytułowych postaci, a kiedy już do tego dojdzie, z łatwością wciągamy się w świat ich przygód. To jeden z najlepiej napisanych sitcomów w historii światowej telewizji. Humor słowny szedł w nim ramię w ramię z slapstickiem i burleską. Komediowy timing, nawet trzecioplanowych postaci, był bezbłędny. Do tego każdy odcinek zamieniał się w rodzaj "życiowej lekcji", którą otrzymywaliśmy wspólnie z szóstką nietuzinkowych przyjaciół. Z niezwykłą łatwością można było odnosić pewne egzystencjalne myśli i puenty do swojego życia. A przede wszystkim – kto z nas dojrzewając (tak zupełnie uczciwie mówiąc) nie marzył o tym, aby stworzyć podobnie oddaną i zżytą paczkę, z którą można by dzielić nie tylko troski dnia codziennego, ale wspólny kwadrat i rachunki.


Co ważne, "Przyjaciele" byli niezwykle ludzcy i wielokrotnie dalecy od społecznie pojętej doskonałości. Bohaterowie byli często bardzo niepewni siebie i swojej przyszłości, przeżywali liczny kryzysy, popełniali (niekiedy wciąż te same) błędy. Bardzo dużo z ich zachowań można uznać za dziwaczne, kompulsywne, złośliwe czy wręcz głupawe. Ale "Przyjaciele" uczyli nas przede wszystkim solidarności i akceptacji. Tego, że ze swoimi bolączkami nie jesteśmy wcale odosobnieni na tym świecie. I choć z dzisiejszej perspektywy uznaje się część żartów za nieprzystające do realiów współczesnej poprawności politycznej, trudno nie zauważyć pewnej dobroduszności, którą spowity był serial autorstwa Marty Kauffman i Davida Crane’a. Pogody ducha, która stawała się czytelna niemal pod każdą szerokością geograficzną.

"Przyjaciele: Spotkanie po latach" czerpie siłę z hybrydycznej formy, która została przez twórców sprawnie zrównoważona. Przez znaczną część odcinka-dokumentu jesteśmy świadkami intymnego spotkania po latach, kiedy to szóstka ukochanych aktorów odwiedza dekoracje magicznego serialu, z którymi byli zżyci przez dekadę – mieszkanie Moniki i Rachel, lokum Chandlera i Joeya, kawiarnia Central Perk… Bohaterowie tej filmowej podróż są jawnie podekscytowani, chwilami wręcz stremowani. Nie ma w tym nuty fałszu – czas minął dla nas wszystkich, a słynna szóstka przyznaje wprost, że pewnych wydarzeń czy kwestii po prostu nie pamiętają. Sceny ze wspólnej lektury scenariuszy "po latach" albo wspólny seans tzw. blooperów (czyli kompilacja dubli, aktorskich pomyłek i wygłupów na planie) należą do najlepszych w programie. Kiedy w powietrzu zaczyna się unosić charakterystyczny śmiech Lisy Kudrow, czujesz się po prostu w domu.

Właśnie serialowa Phoebe staje się tu częścią niezwykłego duetu, który ma szansę na indywidualną kultowość. W momencie gdy Kudrow w znajomym stylu wyśpiewuje jeden ze swoich "największych przebojów" – "Smelly Cat" - do kawiarni Central Perk wpada ucharakteryzowana na Phoebe z lat 90. dziarska Lady Gaga. Zaproponowane przez nią wykonanie, dalekie od czystego naśladownictwa, skłoniło mnie do następującej refleksji – jeśli w ogóle chcemy ponownie ruszać "Friendsów", to jedynie w formie hołdu i reinterpretacji. Ale nie kontynuacji. Ten rodzaj intuicji zdają się potwierdzać również sami aktorzy, który w rozmowie z Jamesem Cordenem wyznają, że nie widzą żadnego seansu w reaktywacji serialu. "To zburzyłoby ten stan harmonii, która osiągnęła każda z postaci w finalnym sezonie. Trzeba by na siłę burzyć im życie, szukać konfliktów i pretekstów. Po co?" – stwierdzają Courtney Cox i Lisa Kudrow. W ikonicznym ogrodzie ze znaną z czołówki równie ikoniczną fontanną dochodzi też do innego rodzaju zwierzeń i atrakcji - jednak specjalnie je w tym miejscu przemilczę, aby nie zdradzić wam wszystkiego.


"Spotkanie po latach" uzupełniają również dodatkowe wypowiedzi gwiazd (od zespołu BTS po Davida Beckhama) oraz fanów i fanek z całego świata, ze szczególnym uwzględnieniem Azji. Każdy, właściwie bez wyjątku, podkreśla jak duży wpływ mieli na jego życie "Przyjaciele" i w jaki sposób wciąż pielęgnuje pamięć o nich. Mówimy o momentach bardzo trudnych, w których serial dodawał chęci do dalszej walki z trudnościami – choroba w rodzinie, brak akceptacji ze względu na orientację seksualną, depresja. Część gości wyznaje, z kim najbardziej się identyfikuje, co w niektórych przypadkach bywa naprawdę zaskakujące. Pakistańska działaczka na rzecz praw kobiet i laureatka pokojowej nagrody Nobla 2014, Malala Yousafzai (rocznik 1997) mówi wprost, że od zawsze czuła duchowe pokrewieństwo z postacią Joeya Tribianiego.

W jednej z pojawiających się na ekranie wypowiedzi, Marta Kauffman stwierdza, że "Przyjaciele" kończą się w momencie gdy, nadchodzi czas na zbudowanie trwałych więzi rodzinnych, wychowywanie dzieci, rodzaj społecznie pożądanej dojrzałości, w której szalonego wujka Joeya spotykasz nie na co dzień, a co najwyżej raz na tydzień. Choć nietrudno zrozumieć, co producentka ma na myśli, nie sposób nie zauważyć, jak dużej zmianie uległa przez 17 lat reprezentacja rodziny w kinie i serialach. Pewne pokolenie będzie z tęsknotą patrzeć na "Friendsów" jako na kawałek swojej młodości i czasów gdy żyło się niemalże jak w akademiku. Myślę jednak, że ten serial będzie wciąż uwodził swoją ponadczasową lekkością i "wewnętrzną mądrością" nowe generacje widzów, którzy – mimo całej otoczki nowoczesnego świata i wizji niekończących się możliwości na kreacje nowych kontaktów – wciąż mogą tęsknić za taką wizją przyjaźni, która w niejednym ci pomoże i niejedno ci ostatecznie wybaczy.

Ps.

Tak, Rachel i Ross mieli przerwę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones