Myślę, że zamiast ewoków można by wsadzić jakieś lepsze i groźniejsze
istoty - wtedy pokonanie legionu doborowych storm-trooperów wyglądałoby
realistycznie (a nie tak jak ta farsa) ale film poza tym jest
doskonały...dlatego jestem wstanie przeboleć ten dramat - ewoki...
film - 10/10
miśki i te stwory podobne do świń (u Jabby) były chyba najgorszymi postaciami sagi :D ale i tak film jest genialny
Powiem tak, przed obejrzeniem Gwiezdnych Wojen kilka razy widziałem Bitwę o Endor. I jako dzieciak uwielbiałem ten film ponad wszystkie inne. Stad tez Ewoki w Powrocie Jedi były dla mnie fajnym motywem.
Coś w tym jest. Film genialny, ale Ewoki możnaby chyba czymś zastąpić. Trochę ośmieszają produkcję. Ale kiepsko też by było jakby Lucas wziął jakieś bez sensu, ale groźne istoty. Musiałoby to być coś z charakterem. Ja np nie chciałbym powtórki z bitwy z droidami na Naboo z I ep z Gunganami. Kolejna nudna bitwa by to była.
Coś bardziej podobnego do Wookiech, można by zastosować zamiast ewoków,
albo coś w stylu Nogrich - jeśli ktoś czytał star warsowe książki (np.
ostatni rozkaz) powinien wiedzieć.
A mi się ewokowie podobali. Byli niepozorni i fajtłapowaci,dzięki czemu akcja się wahała... Nie dali jakiś najnajnajnajgroźniejszych stworów i nie wiadomo było czy wygrają czy nie...
Mnie miśki pasowały...
Pewnie Lucas dając miśki chciał dodać dużo dramatyzmu tej bitwie i podkreślić heroizm ewoków. Że tacy mali i prymitywni, a rzucili się na legion szturmowców. Ale dramatyzmu można by było też dać dużo stosując inne istoty i również podkreślić ich heroizm. Czemu akurat pluszowe misie... Nie mówię, że to najgorsze z możliwych rozwiązań, ale jakoś to takie... Przy całej powadze walki Luke'a z Vaderem i Imperatorem i wogóle bitwy o Endor miśki trochę odstają... W sumie nie wiem czy to dobrze, czy źle.
Jednak przyznajcie, że na pewno nikt się nie spodziewał czegoś takiego na Endorze. :) Żadnych mutantów, dzikich zwierząt, Rancorów, tylko pluszowe misie :]
No właśnie, chodziło pewnie o zaskoczenie widza ;)
W sumie, wolę stadko pluszowych miśków niż stado mini Jabb ;)
Jak byłem dzieciakiem, to miśki też mi się podobały. Jednak kamyki i
łuki, to tandeta. No i w dodatku po co stormtrooperom pancerze skoro
przed niczym ich nie chronią? Plus żołnierze imperium, w większości
wypadków, stali w miejscu i czekali aż jakiś misiek łaskawie zdzieli ich
kamieniem. Żałosne.
Ostatnio - miesiąc temu, gdy oglądałem 6 episod to nie mogłem znieść tej
walki i ją po prostu przewijałem.
No dobra, ale miej na uwadze również to, że ten film nie był nakręcony rok czy dwa lata temu tylko prawie 30 lat temu... Wtedy zupełnie inaczej myślano na ten temat niż teraz...
Chociaż nie wiem... Szczelam ;) Za krótko żyję ;)
Raczej nie wiesz i ślepo strzelasz... To właśnie kiedyś było 'dobrze' a teraz jest 'źle'. Jeszcze 10 - lat temu robiono dobre filmy i istniała prawdziwa sztuka - ogólnie pojmowana. Teraz produkują sam chłam dla ogłupionych mas, a sztuka jest w stanie agonii.
No nie wiem. Możemy założyć, że miśki miały przytłaczającą przewagę liczebną i walczyły po partyzancku. Ale w epoce prędkości nadświetlnych, gwiezdnych krążowników itp nie można było zrobić żołnierzowi porządnej zbroi, która chroniła by przed uderzeniem kamienia ? Zakładam wogóle, że taki misiek nie ma za wiele siły, żeby porządnie uderzyć. Ale nie czepiam się. Może wzięli ich z zaskoczenia...
Albo jest jeszcze jedna możliwość. Wojna psychologiczna. Miśki wywarły na stormtrooperach tak dużą presję psychiczną, że ludzki umysł nie był wstanie tego wytrzymać. Przez co, jak widzieliśmy, zmieszani żołnierze stali w miejscu i czekali, aż jakiś ewok łaskawie zdzieli ich po łbie kamykiem. Czego efektem była klęska odzianych w nowoczesne pancerze i uzbrojonych w karabiny laserowe elitarnych oddziałów imperium, zadana przez miśki posługujące się dzidami i kamykami.
Zauważ że Imperialni zaczęli porządnie obrywać dopiero po przejęciu AT-ST przez Chewbaccę.
Twierdzicie że miśki są wkurzające? W całej sadze najbardziej wkurzający jest Jar Jar z jedynki. Miśki mi nie wadzą, są całkiem sympatyczne tylko ten Jar Jar...
No, te pluszaki trochę dziwnie wyglądały. Czekałam, czy zza krzaków nie wyskoczy jakiś "My little Pony"...
Do wszystkich którym przeszkadzają "miśki". Właśnie w nich (pośrednio) kryje się całe piękno i treść filmu. Rebelianci nie odnieśli sukcesu dzięki wyszkoleniu super przemyślanemu planowi czy innych jeszcze super akcjach. Tylko właśnie dzięki prostemu gestowi zwykłej pomocy małych stworzeń które w pojedynkę są cienkie ja dupa węża. Doskonale to kontrastuje ze złą stroną , która miała wszytko przemyślane, przewagę technologiczną, całą intrygę. Tak była przekonana o swojej sile/wyższości że całkowicie zignorowała niegroźne istoty. Świetna ilustracja dobra i zła. Nie wszystko musi być "extra cool szpanerskie".
Nie przepadam za tzw. Expanded Universe, ale z czystym sumieniem mogę polecić coś, co wyjaśnia kwestię "miśków". Jest to komiks pt. "Apokalipsa na Endorze". Z niego to wynika, że Ewoki nie musiały być takimi przyjaznymi istotami i mocno dały się we znaki imperialnemu garnizonowi już wcześniej (z winy Imperium oczywiście). Z opowieści byłego szturmowca wychodzi "mroczniejsza strona" Ewoków jako zabójczych myśliwych i wojowników.
Drugą sprawą pozostają kwestie techniczne nakręcenia takiej bitwy w tamtym czasie. Ja od początku sobie dopowiadałem całe mrowie tych istot zalewające oddziały szturmowców, pułapki w lesie, zatrute strzały itd. itp, a to co widzieliśmy to był wycinek całej batalii (no bo np. mało też widać komandosów Rebelii). Teraz komputerowo zrobiono armie Wookie'ch czy Gungan, wtedy byłoby to za drogie.
Nieprzyjemności ze strony Ewoków przed bitwą o Endor można też osobiście odczuć grając w grę SW: Force Commander, dobra strategia, w fabule której kierujemy początkowo oddziałami Imperium. Misja na Endorze była dla mnie trudniejszą niż walka z oddziałami Rebelii :)
Poza tym nie zapominajmy, że na Endorze walczył także doborowy oddział komandosów Rebelii i to on w końcu wysadził bunkier oraz kluczowe instalacje generujące pole siłowe chroniące Gwiazdę Śmierci.