To przechodzi moje pojęcie. Zawsze kiedy dochodzę do tego fragmentu czuję, że coś jest nie tak.
Anioł, który głosi, żeby wychwalać każde istnienie boże... A wystarczyło zmienić kotleta na coś innego.
Pierwsza scena z jakas kukla elvisa byla nie wiadomo skad. Poczucie humoru pomine,bo to sprawa subiektywna... Za to niebianski jezyk angielski uzywany w komputerze do teleportacji aniola to juz przesada! Gdyby napis widnial w jezyku filmu, nawet bym sie nie odezwal... Za duzo tego "w morde" bylo, a i pozniejsza...
Ale mnie wzruszył ten film. Każda scena mnie wzruszała. Anioł uświadomił mi jak bardzo komplikujemy sobie życie, jak wiele problemów sami sobie nakładamy patrząc na świat. Jak bardzo nam wiele rzeczy nie odpowiada. I że nie potrafimy się cieszyć. Piękny film! :)))