Debiutancki film Thamrongrattanarita składa się z 36 ujęć, tylu, ile klatek ma analogowa taśma fotograficzna. Prosta historia o miłości, rozstaniu, nostalgii, tocząca się w czasach technologii cyfrowej. Chłopak i dziewczyna, wspólna historia zapisana w obrazach, które znikają z dysku. Co dzieje się z pamięcią, z przeżywaniem relacji tu i... Debiutancki film Thamrongrattanarita składa się z 36 ujęć, tylu, ile klatek ma analogowa taśma fotograficzna. Prosta historia o miłości, rozstaniu, nostalgii, tocząca się w czasach technologii cyfrowej. Chłopak i dziewczyna, wspólna historia zapisana w obrazach, które znikają z dysku. Co dzieje się z pamięcią, z przeżywaniem relacji tu i teraz, w czasach, gdy o znaczeniu chwili decyduje to, czy zostanie sfotografowana telefonem? Wszystko jest zapisywane i archiwizowane, ale trudno mówić o "uwiecznianiu", gdy nośnik jest nietrwały, a wśród tysięcy plików trudno odszukać te wartościowe. Tajski reżyser jest jednym z niewielu filmowców, którzy potrafią wnikliwie analizować współczesny mentalny świat młodych ludzi, funkcjonujących w rzeczywistości pół-cyfrowej, pół-realnej. Robi to nie uciekając się do efektów specjalnych, spektakularnych wizualizacji, ale z maestrią przekładając nowy rodzaj percepcji na język kina. Ucięte kadry, specyficzny, skojarzeniowy montaż, a przy tym minimalistyczna, poetycka aura jego filmów tworzą nowatorską i intrygującą jakość. Docenił ją Béla Tarr, który jako juror na festiwalu w Pusan przyznał młodemu twórcy nagrodę za "wynalezienie własnego filmowego języka". czytaj dalej