Carolyn i Andrew podejmują ostatnią próbę ocalenia swojego małżeństwa. Tylko we dwoje wybierają się na romantyczny weekend nad jeziorem. Po drodze powodują wypadek potrącając motocyklistę. Mężczyzna nie odnosi poważniejszych obrażeń, ale młodzi motywowani poczuciem winy proponują mu pomoc. Wkrótce tajemniczy motocyklista zacznie coraz bardziej wkradać się w ich życie. Być może wypadek był częścią zaplanowanej całości? Być może coś kryje się pod powierzchnią wydarzeń…
Ogólnie fabułą przypominał "Dark Harbor",jednak końcówka zbiła mnie z tropu...
nie do końca zrozumiałam ostatnie minuty filmu.Jeśli ktoś rozumiał,to proszę o mały spoiler :)