Relacja

Widzieliśmy w akcji "Grand Theft Auto V"

autor : /
https://www.filmweb.pl/article/Widzieli%C5%9Bmy+w+akcji+%22Grand+Theft+Auto+V%22-95995
To, że "GTA V" będzie miało piorunujące otwarcie, podejrzewa wielu graczy. Nie trzeba do tego mądrych, analitycznych głów. Ta seria gier o gangsterce od lat jest przykładem topowego produktu. Rockstar jest zatem bardzo pewny siebie i pokazuje już pierwsze fragmenty rozgrywki, oczywiście wciąż nieco gołego kodu. Gra ma być największym do tej pory "GTA". I tu zaczynają się schody.



Zajmijmy się najpierw faktami. Na pokazie w warszawskim Klubie Capitol mogliśmy zobaczyć dość długi fragment gameplayu oraz posłuchać jednego z twórców. Wszystkie informacje, które – wraz z pakietem przypuszczeń – krążyły dotąd po sieci, zostały podparte konkretnym materiałem i dookreślono kilka rzeczy.

Przede wszystkim podano rozmiar terenu gry. Posiłkując się słowami developera, wyobraźmy sobie obszar stworzony z "GTA: San Andreas", "GTA IV" i "Red Dead Redemption" i "jeszcze trochę", a otrzymamy piaskownicę w "GTA V". O zapełnienie terenu aktywnościami nie powinniśmy się martwić, bo w tym zakresie Rockstar nigdy nie wypadał słabo. Czeka nas masa minigier w postaci base jumpingu, okradania bankomatów czy... polowań. "GTA V" będzie zresztą pierwszą grą z serii, w której pojawi się naturalna fauna w okolicach Los Santos, i nie mam tu na myśli paparazzi i celebrytów.

Do tego dojść ma multum misji pobocznych, krótkich zadań w formie losowych zdarzeń, uprawianie sportu (każdy w końcu marzył o jodze w "GTA") i dziesiątki wyzwań. Jak w poprzednich częściach będziemy mogli nabywać nieruchomości i obracać co większymi kwotami pieniędzy. 

Sama gra ma być dość ciekawa i rozgrywać się w ramach wątku głównego. Dotąd zawsze operowała schematem "od zera do gangstera", natomiast teraz rdzeń opowieści jest zupełnie inny. Mamy, co jest poważną nowością, trzy główne postacie: Franklina, Michaela i Trevora, a każdy z nich posiada swoją ścieżkę fabularną. Oczywiście masę czasu spędzimy na kierowaniu wszystkimi trzema niemal symultanicznie. Żeby było ciekawiej, nie jest to casus Nico Bellica. Nasi bohaterowie nie zaczynają od zera. Franklin to kierowca, bandyta małego kalibru. Michael jest z kolei "emerytowanym" kasiarzem, który chciałby wrócić do zawodu, zaś ulubieniec tłumów, Trevor, to typowy burak rodem z Appalachów, który spokojnie robiłby za jednego z antagonistów w filmie "Uwolnienie".

Główne misje fabularne będą z reguły skokami – na furgonetkę z pieniędzmi (jak w prezentowanym fragmencie gry) czy banki. W tym momencie pojawia się motyw nieco podobny do "Lost Vikings" czy nie tak dawnego "Trine". Każdy bohater ma swoje mocne strony, a podczas głównych misji możemy dowolnie przełączać się pomiędzy nimi. Niezależnie od tego, kim pompujemy ołów w policję, dwie pozostałe postacie sterowane są przez SI.

Poza głównymi misjami możemy śledzić naszych bohaterów i w zależności od upodobań przełączać się pomiędzy nimi. Co ciekawe, nigdy nie będziemy mieli podane na tacy, gdzie konkretnie znajduje się Michael czy Franklin. Po przełączeniu zastajemy ich po prostu w jakiejś sytuacji. Oczywiście te najbardziej soczyste będą chyba związane z Trevorem – na prezentacji obudził się on na plaży, wśród nieprzytomnych pijaków, w samych – zabrudzonych zresztą – majtkach. 

Wszystko to wygląda świetnie w zapowiedzi, sama przykładowa misja, którą widzieliśmy – też. Nie wiedzieć jednak czemu, deweloperzy upodobali sobie, by pokazać nam wcześniej dwa mało porywające elementy gry. Franklin uprawiał base jumping, Trevor (który obudził się na plaży) nurkował. Silnik graficzny oczywiście robi wrażenie, skala generowania terenu jest ogromna, ale... Być może podczas gry obserwowanie sunącego majestatycznie nad jakimś górskim pasmem Franklina jest świetne. Podczas pokazu – niekoniecznie. Te dwa pierwsze fragmenty były dość nużące i jeśli minigra base jumpingowa faktycznie będzie tak wyglądać, potrzebne będą spore dawki kofeiny.

"GTA V" na razie jest w produkcji, ale już teraz widać, że mimo zapowiedzi o niezliczonej ilości polygonów i tekstur okrywających postaci, grafika nie porywa. Aż ciśnie się na usta pytanie: co z wersją pecetową? Ogromne tereny to nie wszystko. Kiepsko tu o detale czy zwyczajnie wysoką jakość tekstur. Ale to tylko prewencyjne marudzenie, liczę na to, że do premiery, czyli 17 września, silnik zostanie wygładzony.

  

"GTA V" rysuje się na razie jako sandboks ostateczny. Masa rzeczy do robienia, gargantuiczny rozmiar terenu do zabawy i fabuła, która sprawia wrażenie, jakby stała bliżej "Vice City" niż "GTA IV". Oby wszystko szło w tę stronę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones