Relacja

CANNES 2021: Trier – samotność długodystansowców

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/CANNES+2021%3A+Trier+%E2%80%93+samotno%C5%9B%C4%87+d%C5%82ugodystansowc%C3%B3w-143095
CANNES 2021: Trier – samotność długodystansowców
Kolejny dzień, kolejna konkursowa propozycja. Michał Walkiewicz wybrał się tym razem na "Najgorszego człowieka na świecie" w reżyserii Joachima Triera ("Reprise", "Głośniej od bomb"), norweskiego reżysera, który – w formie czy bez – zawsze przywozi do Cannes coś ciekawego. Jak było tym razem? 


Wybór Julii


recenzja filmu "Najgorszy człowiek na świecie", reż. Joachim Trier 


Julie (Renate Reinsve) ma dwadzieścia kilka lat i chce zostać lekarką – medycynę wybrała, bo lubi najwyższe progi. Ale mięso, krew i kości ją nudzą, przecież anatomia jest jak matematyka, a w życiu chodzi o poszukiwanie ulotnego, o emocje i otchłań. Julia chce zatem zostać psycholożką – niewiele tu zer i jedynek, wszystko rozgrywa się gdzieś pomiędzy  liczbami, w królestwie ducha. A tak w głębii serca najbardziej interesuje ją fotografia. Mogłaby też zostać pisarką. Kimkolwiek. "Młodzi mają dziś inaczej" – słyszy z ust ustawionych, dzieciatych czterdziestolatków. Inaczej, to jest – gorzej? 

Joachim Trier zbliża się wprawdzie to pięćdziesiątki, lecz dopiero teraz rzeczywistość za oknem dogoniła jego słodko-gorzkie diagnozy (i zarazem pozwoliła spojrzeć na weltschmerz bogatych dzieciaków bez protekcjonalnej ironii). Cechująca jego bohaterów bezdecyzyjność oraz język, którym komunikują swoje potrzeby, wymagania, lęki oraz nadzieje nie są jakąś społeczną aberracją, o której trzeba robić zaangażowane filmy, tylko cywilizacyjną normą, o której wypadałoby opowiadać bez większej spiny. Otwierająca "Najgorszego człowieka na świecie" sekwencja "odkrywania własnej drogi" przez Julię jest za sprawą sarkastycznego narratora nieco przesterowana – tak jakby Trier brał nas pod włos, pytając, czy na pewno chcemy śmiać się z tego rodzaju egzystencjalnej gehenny? To mądre pytanie, biorąc pod uwagę, że poszukiwanie tożsamości bywa poważną sprawą. Bez względu na to, czy szuka jej boomer, zoomer czy millennials. 


Takich zasłon dymnych jest więcej – na przykład złożona w progu obietnica kina podzielonego na dwanaście rozdziałów, z prologiem i epilogiem. Konstrukcyjnie wszystko się zgadza, lecz tonalnie to rodzaj ironicznej gry: niektóre z epizodów – jak cudowny fragment o fellatio w czasach #metoo – mają formę kilkuminutowego skeczu, inne są obyczajową miniaturą, jeszcze inne – zaskakującym, gatunkowym kontrapunktem. Podążając za przestymulowaną percepcją Julii, Trier raz po raz odpala fajerwerki – scenę miłosnego strzału w serce podaje w formie biegu bohaterki przez zamrożone w czasie miasto, zaś przygodę z grzybkami halucynogennymi puentuje surrealistycznym pojedynkiem z patriarchą, w którym za oręż służy zużyty tampon. Gdy jednak przychodzi co do czego, interesują go twarze i emocje, a każde drgnięcie powieki staje się filmowym tworzywem. Na Julię spogląda z niesłabnącą czułością, w obliczu Reinsve natomiast po raz kolejny odkrywa fascynującą mieszankę wrażliwości, determinacji oraz obojętności graniczącej z apatią. 

Całą recenzję autorstwa Michała Walkiewicza można przeczytać TUTAJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones