Rzecz dzieje się w pociągu, w którym spotykają się ludzie niespodziewanie dotknięci śmiercią kogoś bliskiego: świeżo owdowiały samotny mężczyzna i para, która właśnie straciła dziecko. Jednak zamiast spokojnej, pełnej powagi żałoby, dominującym nastrojem w wagonie jest irytacja - a to za sprawą agresywnego, niegrzecznego i bez dwóch zdań niezdrowego na umyśle młodzieńca, który nieustannie dogaduje wszystkim obecnym.
Jakie intencje przyświecały twórcy tegoż filmu. Rozumiem humor, brak powagi w stosunku do śmierci, ale jak jest pointa, do czego ten film zmierza, co takiego mówi, bądź odkrywa.
Że śmierć jest nieprzejednana?
A może przypadkowa?
A może bez sensu?
A może nic nie mówi.
Film wydaje się bezmyślny,
po prostu...
Pierwszy film Martina McDonagh'a ....początkujący świetną serię .... i własciwie będący
prognostykiem swoistego klimatu tego reżysera ... jedyny w swoim rodzaju ! Świetna gra Rúaidhrí
Conroy ... jako chłopaka z ADHD i zespołem Aspergera. Mocne dialogi są często gęsto
odzwierciedleniem tego jak beszczelną mamy...