Film z zapierającymi dech zdjęciami zrealizowanymi na otwartym stepie nad Donem to filmowy debiut rosyjskiego reżysera teatralnego Iwana Wyrypajewa. Ciągnące się po horyzont bezkresne stepy i leniwie tocząca swoje wody rzeka stają się w jego filmie tłem dla opowieści o nieoczekiwanej namiętności, która splotła losy dwójki żyjących tu... czytaj dalej
zamiast w połowie małpować "transkrypcję" anglosaską". Nie "Andryukha", tylko Andriucha, nie "Evgeniya Dmitrieva", tylko Jewgienia Dmitriewa. Itd.
wytrzymajcie proszę 20 minut tego filmu (wiem, prawie 1/3 filmu), ale zapewniam, że nie pożałujecie!! ktoś mądrze napisał i się przyłączam - ten film patrzymy, nie oglądamy!!! BRAWO!!!
wyrypajew miał powód żeby wyjść z teatru. wykorzystał w pełni możliwości, jakie stwarza plener i brak ograniczeń scenicznych i zrobił to genialnie. powstał piękny, film- obraz. pola, przestrzenie, zdjęcia z powietrza.
greenaway by się nie powstydził.
jednak czy to aby wystarczy?
bohaterowie są siermiężni....
Stało się tak nie bez kozery. Tworząc to dzieło Vyrypayev, mniej lub bardziej świadomie, zapytał o sens kina.
Czego oczekujemy od filmu? Większość widzów na pewno pragnie być świadkiem wciągającej historii, interesującej fabuły, wartkiej akcji, czy też może po prostu szuka jakiegoś sensu, morału, ustosunkowania się...