O ile jestem zwolennikiem filmów które mają zmotywować, o tyle ten jest MEGA SZTUCZNY, tak naszpikowany amerykańskimi g* banałami, że aż serce boli. Czuć te wycięte sztuczne sceny, żeby choć o 10% podnieść rangę przekazu, wymuszone żarty typu "Tyle zamieszanie by nie odrabiać lekcji". Dla mnie zbyt wielki słodki banał, historia spoko, ale opowiedziana w wersji disneyowskiej, mocno sztucznej, mocno naciągniętej. Główna aktorka nie daje rady jeśli chodzi o żeglarstwo… Całość, to coś jak filmy o romantycznej miłości, niby każdy wierzy, ale wie, że to jak wygrana w totka, bo sam wśród swoich znajomych zna może 1% szczęśliwych par.