Jak to możliwe, że aktorka kończy filmowkę a bełkocze. Starsze pokolenie aktorów, jak np. Piotr Fronczewski, gdy mówiło to było słychać każdą literę. Teraz to na ekranie jeden wielki bełkot. Można pomyśleć, że wzięli ją z ulicy, gdy sprzedawała warzywa na straganie.
Tak żeby dodać kolejną aktorkę do budującego się tu porównania, to mimika Kowalskiej przypomina mi młodą Laurę Dern w Blue Velvet.