PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=265019}

Zagłada

Right at Your Door
2006
5,6 3,0 tys. ocen
5,6 10 1 2976
Zagłada
powrót do forum filmu Zagłada

Film...spoko...az do koncówki ...zona biegała po skażonym terenie i mogła wyzdrowiec...zas maz "owinął"sie folijakmi dookola i nie było szans dla jego życia...nie kumam zakonczenia.

slawek_kasa

tez tego nie kumam...chyba ze ktos mi to wytłumaczy ..:D

ocenił(a) film na 10
Majkel_37

Było powiedziane, że mąż stworzył w domu idealne środowisko dla mutacji tego wirusa tak szczelnie się zaklejając, a żona była sobie na dworze i nic jej się nie stało, bo może ten wirus na dworze był w formie niegroźnej, a informacja o zaklejeniu (zabezpieczeniu całego domu) była nie tylko dla tego faceta zgubna, ale również dla innych co zrobili tak jak kazali w radiu. Spisek?!... Tak to sobie tłumaczę. Pozdrawiam.

ttoommeekk_92

Ja sie tam zadnego spisku nie dopatrzylam.
Owszem Brad stworzyl idealne srodowisko dla wirusa, ale gdyby nie to, ze Lexi w przyplywie zlosci rozbila szybe w drzwiach i wrzucila do mieszkania komorke, na ktorej byl zakazony pyl, to nic by mu sie nie stalo.
Ja to tak rozumiem :)

slawek_kasa

Bzdury wypisujecie :)

Pierwsza ekipa, która przyszła do Brada przeprowadziła z nim wywiad oraz przyjęła od niego próbki pyłu znajdujące się na komórce żony i materiale, którym ją przykrył.

W filmie wielokrotnie było powtarzane, że każdy kto był w pobliżu wybuchu ma szanse na przeżycie bliskie zerowych.

Żona głównego bohatera wzięła prysznic oczyszcając się ze śmiertelnego pyłu. Mąż był cały czas zamknięty w szczelnym, dusznym domu z najgroźniejszym pyłem pochodzącycm z samego centrum wybuchu.

Jest to jedyna słuszna i logiczna interpretacja (zwróćcie uwagę na motyw czerwonego oznaczenia domu - występuje dwa razy, jeśli wypłapiecie oba, to będziecie wiedzieli o co chodzi).

Nie ma tu żadnego spisku, tylko ogromna ironia losu - żona była przez cały czas filmu bezpieczniejsza niż mąż.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
bartek212

Owszem nie ma co sie doszukiwać spisku, to ironia, jednakże z medycznego
punktu widaczenia niedopuszczalna. Mąz przebywał kilka dni w tym zabójczym
inkubatorze i nie miał objawów, natomiast żona która była kilka metrów
od wybuchu ma przeżyć. litości. Po nie zagazowywuje sie ludzi, a wszczegolności jak nie maja objawów -
istnieje cos takiego jak odporność osobnicza i przy dzisiejszej technice
się to bada, a nie pozbywa. no ale cóż, jakby miał objawy to nie bylo by zaskoczenia hehe amerykanskie kino.

ocenił(a) film na 6
Triskela

Może te wirusy/bakterie były już wcześniej przebadane(mogły pochodzić z ich własnych laboratoriów) i znano efekty, a same środki mógł wynieść ich pracownik i zdetonować, a może sami celowo to zrobili. Ale najlepiej zjechać hehe zakończenie.

ocenił(a) film na 6
slawek_kasa

nie bardzo się da, kondycja żony była na koniec zdecydowanie gorsza, pluła już krwią, ona też przyniosła wirusa... reżyser na koniec sugeruje jednym kaszlnięciem męża, że być może też się zaraził ale... INNYM WIRUSEM??? ;]
pozostawiając te dywagacje - jeśli ona miała szansę to on tym bardziej...
JEST jednak jedno wytłumaczenie: nie wnikając już dlaczego, NIE MOGLI DOPUŚCIĆ DO OTWARCIA TEGO DOMU I DLATEGO GO ZABILI, POŚWIĘCILI - czyli NIE MOGLI MU POMÓC
typowo amerykańskie ;]
puenta jest tylko jedna: nie kupuj żonie ciężkiej komórki, kup małą, zgrabną, lekką, plastikową... bo jak jej się nie spodoba to może cię nią zabić... ;]

ocenił(a) film na 8
VanKert

w filmie pada przez nią wypowiedziane zdanie: "czekałam na to sześć lat". nie pomyśleliście, ze ona mogła być chora wcześniej i dlatego pluć krwią, a nie dlatego, że była zarażona wirusem od bomby...?

ocenił(a) film na 6
chat92

nie, raczej nie za bardzo
zgadzam się z bartkiem i z mikką
(no i z teorią o komórkach... ;] )

ale i tak na dobrą sprawę fakt faktem - mnie też się końcówka cholernie nie podobała... :/
(może zbyt lubię co najmniej częściowo szczęśliwe zakończenia lub gdy przynajmniej w filmach śmierć ludzi ma jakieś znaczenie...)

ocenił(a) film na 5
juuulek

Z tym pyłem (w domu), to podobnie jak ze spalinami- szybciej umrzecie wdychając je na dworze, czy odpalając samochód w zamkniętym szczelnie garażu? Ona oddychała rozcieńczoną formą- nadal śmiertelną (bla bla bla), ale słabszą. A on się tym najarał, jeszcze w takiej gorączce lepiej się rozwijają wirusy i szybciej mutują... Czy coś:D

ocenił(a) film na 7
I_am_a_Bad_Girl

Jakie jest to zakończenie, bo nie oglądałem??? Oglądałem tylko do momentu kiedy zabrali żonę Brada, ale co potem???

I_am_a_Bad_Girl

No ok ale chyba powinny być jakieś symptomy tej choroby widoczne w filmie ? Skoro w jego domu było tak niebezpiecznie to czemu nic nie było po nim widać (zero objaw choroby)? Żona wyglądała jakby miała za 5 minut zginąć a gościu lekko spocony spokojnie sobie żył w izolatce. Moim zdaniem jeśli ona miała szanse przeżyć w takim stadium to tym bardziej on.

skatefish

pamiętajcie że skaleczył się kiedy ona tą komórką wybiła szybę, ot dlaczego umarł. dostał się wirus do krwioobiegu

ocenił(a) film na 5
skatefish

SPOILER Hmm... Większa ilość trucizny szybciej działa tak? Pewnie u niego to się tak rozwijało i dzień później już by pewnie nie żył. Poza tym, gdyby on kaszlał to juz wszyscy by się skapnęli, że to on jest w gorszym stanie niż ona. I dupa z filmu :p

ocenił(a) film na 6
I_am_a_Bad_Girl

tak, czy inaczej - zakończenie kiepskie/denne/beznadziejne/do_dupy/głupie/okropne/rozczarowujące*...

(* niepotrzebne skreślić)

ocenił(a) film na 5
juuulek

A mnie się podobała! Dostał na co zasłużył- w pewnym sensie...

I_am_a_Bad_Girl

A co byście wybrali wy ? Kilka dni wspólnego cierpienia z bliską osobą i śmierć lub próba ratowania siebie. Troszkę samolubne ale ocalili byście swoje życie. Też byście nie wiedzieli jak to się skończy ...

ocenił(a) film na 5
skatefish

Przykro mi, że cię zawiodę, ale nie zostawiłabym bliskich osób mi osób na zewnątrz. N I G D Y. Wolałabym już sama wyleźć na dwór i ich wpuścić do środka.

I_am_a_Bad_Girl

Nie zawiodłaś mnie po prostu chciałem wiedzieć co byś zrobiła. Ja nie wiem jak bym się zachował ... dopiero będąc w takiej sytuacji (oby nie) musiałbym podjąć dramatyczną decyzję.

ocenił(a) film na 5
skatefish

Ale wyobrażasz sobie taką sytuację, że siedzisz sobie bezpieczny, ofoliowany w chacie i patrzysz przez szybę jak twoi bliscy umierają? On musiał być coś nie teges, bo gdyby ci goście się nie zjawili, a jego żona by konała to by na to patrzył przez szybę? A potem gapił się na jej trupa, bo nie wyjdzie żeby ją pochować?

Czysto teoretycznie: co by mu dało siedzenie w chacie?
Dwie opcje, w których żona nie przeniosła tego pyłu do domu.
Opcja A: ludzkość zna lekarstwo na tego wirusa, więc gdyby wyszedł to i tak zostałby uleczony.
Opcja B: ludzkość nie ma lekarstwa na tego wirusa. Zyskałby kilka dni życia. Albo by się udusił w tym upale, albo zabrakłoby mu jedzenia, bo przecież nie wyjdzie stamtąd żeby sobie kupić.

ocenił(a) film na 6
I_am_a_Bad_Girl

Opcja C: ludzkości udaje się stworzyć surowicę/szczepionkę na tego wirusa/bakterię/inne_cholerstwo (lub antidotum na tą truciznę) albo po prostu to cudowne lekarstwo zostaje dostarczone do chorych po kilku dniach...
...jeżeli by wyszedł - nie dorzyłby ocalenia
...jeżeli by został - miałby jakieś szanse
ale to baaardzo czysto teoretycznie... ;|

ale to co mi się nie podoba w tym filmie to brak objawów choroby (oprócz wspomnianego wcześniej kaszlnięcia) u tego gościa oraz brak jakichkolwiek chęci ratowania go (a wręcz przeciwnie) u lekarzy... :/

ocenił(a) film na 5
juuulek

[SPOILER] Nie rozumiem problemu w interpretacji.
Każda bakteria rozwija, mnoży się szybciej w gorącym, dusznym pomieszczeniu, a w chłodnych bakterie nie giną ale nie rozmnażają się.
Gość mógł sobie szczelnie owinąć wszystko taśmą, ale nigdy idealnie nie odizolujemy się od tlenu z zewnątrz, by musiał hermetycznie się tam zamknąć a to niemożliwe.

Po prostu kobieta była na "świeżym" powietrzu, chłodno, szczególnie w nocy spada temperatura, a facet w pomieszczeniu gdzie panowała temperatura wyższa niż 30 stopni albo i wiecej gość się pocił ostro.
Bakterie w powietrzu w domu mnożyły się, rozwijały znacznie szybciej niż na zewnątrz. I tak można powiedzeć, że facet oddychał tym wirusem. Nie ma tu żadnego znaczenia skaleczenie czy ilość pyłu na ubraniach itp.
To było wszystko powiedziane w filmie, nawet było że chmura toksyczna jest w poiwetrzu, nic o żadnym pyle nie było mowy, ten pył co ona miała na ciuchach to mógł być jakiś beton skruszony po wybuchach który się unosił w powietrzu i potem opadał na ubrania ludziom. Wirus był niewidoczny w powietrzu.

ocenił(a) film na 4
Tysma

Dajcie spokój z tymi dywagacjami. Reżyser chiał być fajny i stworzył na siłę zaskakujące zakończenie, tylko, że posłużył się przy tym deus ex machina.

Zaskakujące zakończenie powinno wynikać z ciekawych inspiracji i konsekwencji, a nie pisane na kolanie, tak jak w "Zagładzie".

ocenił(a) film na 7
I_am_a_Bad_Girl

a mnie nie, wcale na to nie zasłużył. każdy chce przeżyć i przyparty do muru czlowiek robi ekstremalne rzeczy zeby się uratować, instynkt samozachowawczy i lęk przed śmiercią to bardzo silne determinanty. mnie go bylo zal.
rownie dobrze mozna powiedziec ze zona byla egoistką, bo byla zakażona ( byla w skazonej strefie i bylo duze prawdopodobienstwo zakazenia z tego musiala zdawac sobie sprawe nie gadajcie ze nie wiedziala ze jest chora), a chciala zeby ja wpuscic wiec byla gotowa narazić na zarazenie męża którego ponoć tak kochała.

ocenił(a) film na 7
I_am_a_Bad_Girl

skoro u niego byla wieksza ilosc trucizny to powinien byc w gorszym stanie niz zona, to bylo calkiem nielogiczne.

ocenił(a) film na 3
panna_x_filmweb

Rozwiązanie może być jeszcze jedno - na końcu pierwszej wizyty wojskowych Brad mówi, że nikt nie wchodził do domu. A później oni idą do tyłu i... tada! Folia na drzwiach zerwana, za to przylepiona na kolejnych, znów zerwana i znów przylepiona na kolejnych wewnątrz domu, wszędzie pył od bomby - w całym domu, do którego mieli dostęp wojskowi. Do tego bajeczki o żonie, której nigdzie nie widać, kombinacje celem wyłudzenia leku - jakbym był takim wojskowym, to bym gościowi nie uwierzył i stwierdziłbym, że gość był w centrum, sfiksował ze stresu nad konsekwencjami i motał się nie wiedząc co zrobić, by się uratować. Żadne bajeczki o różnicach stężeń i warunkach rozmnażania wirusa do mnie nie przemawiają - babka już umierała, gościu nie miał żadnych objawów, tak więc to co napisałem powyżej jest moim zdaniem jedynym "w miarę" logicznym rozwiązaniem.