PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31369}

Siedmiu samurajów

Shichinin no samurai
1954
8,1 74 tys. ocen
8,1 10 1 74409
8,8 22 krytyków
Siedmiu samurajów
powrót do forum filmu Siedmiu samurajów

Jak narazie najgorszy z klasyków jaki do tej pory widziałem. Wiem, że to co piszę może się dla większości wydawać głupie, ale tego co zobaczyłem i co poczułem okłamać się nie da.
A zobaczyłem samych neandertali, którzy zamiast rozmawiać wrzeszczą w tym swoim japońskim języku, krzywią gęby jak debile, biegają i zachowują się jak prymiywni człekokształtni. Widziałem sporo klasyków, nawet te z kina jarmarcznego, ale nawet tam nie czułem się jakbym oglądał zamiast ludzi ogłipiałe istoty. Przecież to nawet nie jest gra aktorska, tylko wygłupy w stylu Joli Rutowicz. Czy tak się zachowywali już przecież cywilizowani ludzie? Aha cóż mam innego napisać i odczuwać skoro przez pierwsze 70 minut oni zbierają tych siedmiu samurajów. No ja pierdzielę, trzeba być naprawdę cierpliwym, szczególnie, że w tym czasie nie dzieje się nic ciekawego. Ja ogladając ten film czułem się jakby ktoś gwałcił moje oczy. Istne tortury. Oprócz fabuły nie ma w tym filmie nic ciekawego. Zero tempa, rytmu i narracyjnego zachwytu. Powiedziałbym w skrócie, że to znacznie dłuższa wersja tego co pokoazał Kubrick w początkowych scenach "Odysei Kosmicznej", kto widział ten wie o czym mówię.
Szczerze powiedziawszy źle się z tym czuję, że tak bardzo nie podoba mi się ten film, bo wiem, że powszechnie jest uznawany za arcydzieło, ale nic nie poradzę na to, że cierpiałem katusze ogladając go. Hitchock kiedyś poewidzał, że śmierć filmu następuję wtedy, kiedy widz odwróci wzrok od ekranu. Jeżeli miałbym podążać za jego słowamy to "Siedmiu Samurajów" umarłoby po około 5 min.

ocenił(a) film na 10
Bialy_Pielgrzym

Chyba trzeba być fanem "Gladiatora" żeby coś takiego wymyślić.

_Andrzej_

Co ma mój stosuenk do "Gladiatora" do mojej recenzji?

ocenił(a) film na 10
Bialy_Pielgrzym

Jeśli z nieznanych mi przyczyn ktoś uważa "Gladiatora" za poważne kino historyczne to "Siedmiu Samurajów" nie ma prawa mu się podobać.

_Andrzej_

Ponawiam pytanie. Co ma "Gladiator" wspólnego z moją recenzją. Przecież nigdzie nie napisałem, że uważam go za poważne kino historyczne? Co ty wymyślasz?

_Andrzej_

mega.. rep za koment :D xD

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Thief_

No tak. Kolejny "maestro" z chlewa uciekł :(

ocenił(a) film na 8
Bialy_Pielgrzym

Rozumiem, że kazdy ma własne odczucia co do filmów. Ale takimi to się jednak nie ma co chwalić...

MgM

Niby czemu nie? Nie wszystkim musi się podobać ten film.

użytkownik usunięty
Bialy_Pielgrzym

Piłę II zakończyłam oglądać po pierwszych 5 minutach
a znam rozwiązanie na ten problem, jeśli film Cię nudzi, to nie oglądaj 70minut, tylko naciśnij taki czerwony krzyżyk po 5min.
A ja film polecam, tym co lubią takie klimaty, i oczywiście nie oczekują od filmu z lat'50/'60 niesamowitych efektów specjalnych,gry aktorskiej, negliżu, podania wszystkiego gotowego na talerzu, i szybkiego zakończenia filmu

Właśnie od filmu z lat 50/60 oczekuję niesamowitej gry aktorskiej. Filmu jeszcze nie widziałem ale Twoja wypowiedź mnie zniechęca skoro film który trwa 3,5 h ma tylko klimat.

ocenił(a) film na 10
hofek

Gra aktorska jest perfekcyjna ,a Mifune miażdży. Poprzednik chyba oglądał film z klapkami na oczach pisząc, że nie ma co liczyć na dobra grę aktorską.

ocenił(a) film na 10
Bialy_Pielgrzym

"Biały" by móc w pełni zrozumieć ten film, trzeba choć trochę znać historię i kulturę feudalnej Japonii. W temacie zaznaczyłeś iż widziałeś już wiele "światowych klasyków", dlatego przejrzałem Twoją nieszczęsną top listę. I co zobaczyłem ? Praktycznie wszystkie produkcje made in bollywood, tak samo rzecz ma się z Twoimi ulubionymi reżyserami. "Siedmiu Samurajów" nie maiło prawa Ci się podobać, bo pochodzi z całkowicie innego kanonu kultury. Pooglądaj jeszcze "Ran", jeśli i ten film nie przypadnie Ci do gustu, to spokojnie możesz sobie darować twórczość takich reżyserów jak Kurosawa czy Kobayashi. Wszystkim wyjdzie to na dobre, Ty nie będziesz musiał się "męczyć" oglądając takie obrazy, a ja nie będę musiał czytać takich tematów. pzdr

ocenił(a) film na 10
Animus_86

Wystarczy znać nasz rodzimy feudalizm, żeby zrozumieć dużo problemów przedstawionych w tym filmie.

ocenił(a) film na 3
_Andrzej_

Biały Pielgrzymie nie jesteś sam!
Moje odczucia co do filmu są niemal identyczne, aczkolwiek nie nazwałbym
aktorów neandertalami ;). Choć porównanie ich gry do zachowania
człekokształtnych bardzo trafne.
Ogólnie problem aktorstwa jest chyba największą bolączką w obcowaniu z
kinem Kurosawy. Niby kręcił filmy ciekawe, ambitne, niebanalne; ale co z
tego jeśli aktorstwo ala homo erectus prawie uniemożliwia ich oglądanie?

Wracając do "Siedmiu samurajów", to w przeciwieństwie do "Rashomona" czy
"Tronu we Krwi" film jest słaby sam w sobie, nie tylko przez aktorstwo
czy inne kulturowe bariery. Zarzuty można by mnożyć : przeraźliwie
długi, monotonny, w ślamazarnym tempie, nadęty, nieangażujący
emocji,rozwlekły etc.. Lub po prostu: zwyczajnie nudny. A szkoda, bo
Amerykańce pokazali jaki duży potencjał tkwi w scenariuszu Kurosawy,
robiąc film jakieś dwie klasy lepszy. No ale do tego potrzebne było inne
podejście do tematu.

Co do rady kolegi mqkwt - niestety silniejsze od zmeczenia oglądaniem
tego "arcydzieła" była ciekawośc i pytanie "co do ch*** ludzie w tym
widza".

Clif

Clif ostatnie twoje słowa są sednem mojej recenzji. Brawo i dzięki za poparcie, bo tutaj widać jak ktoś źle o tym filmie napisze, to już jest linczowany.

użytkownik usunięty
Bialy_Pielgrzym

wypowiedź Clifa różni się od Twojej.
Dlatego jego nie będzie linczowana

użytkownik usunięty
Clif

:]

ocenił(a) film na 10
Clif

Gra aktorów wydaję Ci się dziwna ? A według Ciebie jak powinni zachowywać się aktorzy grający grupę ludzi żyjących na wsi w czasach feudalnej Japonii ? Mieli chodzić w garniakach i dyskutować o polityce ?

"A szkoda, bo
Amerykańce pokazali jaki duży potencjał tkwi w scenariuszu Kurosawy,
robiąc film jakieś dwie klasy lepszy. No ale do tego potrzebne było inne
podejście do tematu."

Więc uważasz że "Siedmiu wspaniałych" jest filmem o dwie 'klasy' lepszym ^^ Dlaczego bo jest więcej akcji, trochę strzelanek i wybuchów, a główni bohaterowie to nie jacyś tam samuraje ze średniowiecza tylko prawdziwi amerykańscy cowboye grający w stylu Jona Wayne ? Nie wiem o co chodzi Ci z tym innym podejściem, bo jak dla mnie Amerykanie tylko spłycili ten film, by przeciętny widz używając niewielkiego wkładu umysłowego mógł go zrozumieć. Idąc Twoim tokiem myślenia należałoby uznać iż "Za garść dolarów" Sergio Leone jest lepszy od "Yojimbo" Kurosawy, bo oglądając go nie trzeba zbytnio się wysilać. Może zostań przy produkcjach z bollowoodu i daruj sobie Kurosawę.

ocenił(a) film na 3
Animus_86

yyyyy, ale co ma bollywood do tego filmu :/

Gra aktorów nie wydaje mi się dziwna, wydaje mi się ekstremalnie irytująca.
I okoliczności historyczne nie mają tu nic do rzeczy. Jakoś zachodni
aktorzy w filmach o średniowieczu nie zachowują się jakby wpadli na chwilę
prosto z planu "Walki o Ogień". A styl gry Japońców przypomina Claviera z
"Gości, gości" tyle że w tym przypadku nie jest to zamierzona karykatura.

A i owszem uważam "Siedmiu wspaniałych" za film co najmniej dwie klasy
lepszy od "dzieła" Kurosawy. A nawet jeśli Amerykanie go spłycili to tylko
wyszło na dobre. Film jest zrobiony z polotem, z humorem, ma barwne,
pełnokrwiste postacie, akcja jest wartka, aktorstwo na najwyższym poziomie
(i na szczęście duuużo lepsze od drewnianego Wayne'a którego wspominasz).
Pewnie Kurosawa chciał zrobić coś bardziej monumentalnego i głębokiego, no
i tak wyszło - monumentalnie nudno i głęboko - blisko dna.

ocenił(a) film na 10
Clif

Jeszcze na początku poprzedniego wieku na wielu wsiach żyło się w warunkach "walki o ogień" i żadne amerykańskie bzdury tego nie zmienią.

ocenił(a) film na 10
Clif

"Jakoś zachodni
aktorzy w filmach o średniowieczu nie zachowują się jakby wpadli na chwilę
prosto z planu "Walki o Ogień"

Chciałbyś aby aktorzy ze wschodu grali tak samo jak Ci z zachodu, przecież to niedorzeczne. Wschód i zachód dzieli ogromna przepaść pod względem kultury. Przeglądając Twój profil da się zauważyć iż gustujesz głównie w kinie amerykańskim oraz w niewielkim stopniu w europejskim, zauważyłem tylko cztery filmy z Azji. Jeżeli cały czas obcujesz z kulturą zachodnią, a nagle bierzesz się za oglądanie jednego z fundamentalnych dzieł kina Japońskiego, to wcale się nie dziwię że niektóre elementy wydają Ci się irytujące. Nie jestem znawcą kultury wschodniej, ale lubię kino azjatyckie i nie widzę w tym filmie żadnych nienaturalnych elementów. Przypomina mi się dyskusja na forum filmu "Braterstwo Broni" gdzie niektórzy zarzucają iż w obrazie przedstawione są zbyt wyidealizowane stosunki międzyludzkie, cóż "oni" po prostu tak mają, to całkiem odrębna kultura różniąca się znacznie od naszej czy tej zachodniej.

"monumentalnie nudno i głęboko - blisko dna." ^^ dobre

Wolisz "7 wspaniałych", ok, co prawda smuci mnie to niezmiernie ale myślę że nie ma sensu wdawać w wymianę naszych subiektywnych poglądów, bo i tak nikt z nas raczej zdania nie zmieni. Co do Kurosawy skoro podobał Ci się "Tron we krwi" to pooglądaj "Ran" także powinien przypaść Ci go gustu. Możesz sobie odpuścić natomiast "Straż przyboczną" bo gra niektórych bohaterów zapewne wyda Ci się "irytująca" szczególnie jeśli chodzi o postać 'Hansuke'.



ocenił(a) film na 3
Animus_86

Hiobie - to ze warunki życia w warunkach feudalnej wsi były trudne (choć
porównywanie ich do "walki do ogień" jednak nie na miejscu) nie oznacza
jeszcze że jej mieszkańcy zachowywali się jak neandertalczycy.

"Chciałbyś aby aktorzy ze wschodu grali tak samo jak Ci z zachodu"

Nie, chciałbym po prostu żeby zamiast krzyczeć - mówili, zamiast biegać
- chodzili jak ludzie, zamiast dziko machać rękoma - poruszali nimi po
ludzku, żeby mieli normalny wyraz twarzy, nie dziwnie powykrzywiani.
Ogólnie żeby zachowywali się jak normalni ludzie, a nie trupa cyrkowa.
Oglądając taka "Himalayę" widzę zwykłych ludzi, oglądając "Siedmiu
samurajów" mam wrażenie że widzę grupę błaznów.

" gustujesz głównie w kinie amerykańskim oraz w niewielkim stopniu w
europejskim, zauważyłem tylko cztery filmy z Azji"

Gustuje w dobrym kinie. A to ze obejrzałem mało produkcji wschodnich,
nie wynika z tego, ze ja ich unikam, tylko raczej z tego że unika ich
telewizja.

ocenił(a) film na 10
Clif

Hehe wy naprawdę myślicie, że aktorska ekspresja w filmach Kurosawy wynika stąd, że japońscy aktorzy grać inaczej nie umieją? No to zobaczcie sobie np. jakiś film Ozu. Kurosawa w prowadzeniu aktorów wcale nie nawiązuje do aktorskiej tradycji japońskiej lecz jeśli już to do tradycji (zachodniej) kina niemego. Poza tym Kurosawie przyświecała idea nakręcenia filmu w ciągłym ruchu, filmu kipiącego kinematograficzną energią, stąd siłą rzeczy również aktorstwo jest odpowiednio energiczne i gwałtowne, podobnie jak montaż i zamaszyste ruchy kamery. Czy wy wszyscy oczy w dupie macie że tego nie widzicie, czy to może taki powszechny filmowy analfabetyzm wywołany oglądaniem filmów spod znaku dogmy? To co tutaj się krytykuje stanowi właśnie o wartości "Siedmiu samurajów" i o wyjątkowości tego filmu, choćby na tle rozmemłanego i przegadanego do granic łopatologii westernowego remake'u Johna Sturgesa.

Stephen Prince o stylu Kurosawy:

"Styl Kurosawy jest przesadny, transgresyjny, niezwykle kwiecisty. Akira Iwasaki zauważył, że w filmach tych „powietrze jest gęstsze a jego ciśnienie większe niż w atmosferze, którą oddychamy, dźwięki spadają na uszy o oktawę wyżej, a ruch jest szybszy lub wolniejszy niż w rzeczywistości. To dramaty gwałtownych emocji, których siła rażenia potęguje się jeszcze przez wyolbrzymienie, emfazę i skrajności”. Natomiast Kurosawa powiedział o sobie: „Lubię ciężko pracować, rzucać się w wir pracy. Lubię też gorące lata, mroźne zimy, ulewne deszcze i ciężkie opady śniegu, i myślę, że w moich filmach to widać. Lubię skrajności, bo jest w nich najwięcej życia"."

Myślę, że to tłumaczy również wybuchowe aktorstwo w niektórych jego filmach.

ocenił(a) film na 9
Kombi

Kombi, piękna riposta na "argumenty" "znawców", którzy to niby karmią się tylko "dobrym kinem". Goście nie mają zielonego pojęcia w wielu kwestiach. Zamiast zaciągnąć odrobiny wiedzy na temat krytykowanego kina, lub kina w ogóle, wolą podchodzić do filmowych obrazów w sposób "kali widzieć, kali się podobać/nie podobać". Jeśli ktoś całe życie karmi się kinem zachodnim nic dziwnego że kiedy na pewnym etapie swojego życia trafi na twórczość bardziej "orientalną" to ma problemy z jej przyswojeniem. Nie znaczy to jednak moi drodzy, że ów filmy są gorsze. Są po prostu inne. Jeśli dla was inne znaczy gorsze to współczuje "filmowej świadomości".

ocenił(a) film na 10
Animus_86

Animus_86 W pełni popieram twoje komentarze, niech dzieci neo zostaną przy holly czy bollywoodzie. Czasami, żeby zachwycić się filmem nie trzeba dostawać wszystkiego podanego na tacy komerchy, no cóż ale po co się meczyć, lepiej dostać orgazmu przy efektach specjalnych i plastikowych bohaterach. Ten film jak dla mnie czyli fana japońskiej kultury jest świetny. Co do nieokrzesanych wrzasków z ery kamienia łupanego to jak wy współcześni wyobrażacie sobie zachowanie wojownika podczas zaciekłej walki czy śmierci, nie wiem jak wy ale ja bym krzyczał^^ Prawdziwy film o prawdziwych ludziach (zero tapety szminek i staników)mi koniec imprezy dziękuje dobranoc, tzn. oyasumi nasai...

ocenił(a) film na 10
Clif

Nie wiem, jak epicką batalię garstki samurajów o nic niewarte życie chłopów (w dodatku bez żadnej godziwej zapłaty, czy chwały) można określić jako "nudne". Trzeba nie mieć w sobie nic z wrażliwości.

ocenił(a) film na 10
Clif

Siedmiu wspaniałych dwie klasy lepszy??? Hahahahaha chłopie to żeś dojjj...ebał! =D Nie ma w Tobie poezji widocznie...

Bialy_Pielgrzym

ech chłopie chłopie....albo ty prowokator jesteś....albo.....wtedy naprawdę mi cię żal...może ty inny film widziałeś ?

kreator4791

"A nawet jeśli Amerykanie go spłycili to tylko wyszło na dobre"
No i koniec w tym temacie. Jeśli ktoś uważa, że spłycenie filmu może wyjść
na dobre to ja dziękuję bardzo i dobranoc.

ocenił(a) film na 9
Bialy_Pielgrzym

Ok, rozumiem że może tobie Biały pielgrzymie i tobie Clifie ten film się nie podobała. Ale wróćcie do niego za jakieś trzy lata, to dopiero zauważycie jego prawdziwą magię. Do takich filmów jak ten trzeba filmowo dorosnąć.

ocenił(a) film na 10
Bialy_Pielgrzym


[jedno zastrzeżenie na początek: żaden fragment tej wypowiedzi nie jest skierowany dokładnie ad personam. Zwroty w drugiej osobie liczby pojedynczej wynikają z przyjętej formy narracji]

Mam jedną zasadniczą uwagę do tego co tu powiedziano. Film ma się podobać lub nie i ma sam się tłumaczyć bez wchodzenia w głebsze analizy, doszukiwania się związków, kontekstów.

To nie prawda, że tego rodzaju film jak "7 S" można oglądać "ot tak". MOŻNA, ale to jest film, który wymaga od widza przygotowania. I dobrze. Nie zgodzę się z twierdzeniem, że film ma być jasny i zrozumiały dla każdego w każdym wieku w każdej kulturze i czsie. Tak może być, ale to wymaga od widza przygotowania, nie w sensie zdobycia widzy ale może pewnej skali porównawczej, skali doświadczeń. Są oczywiście filmy łatwe i przyjemne. Filmy robione dla masowego widza i prostej rozrywki. Tam zwykle nie potrzeba specjalnej wiedzy ani uwagi w odbiorze. I też dobrze. Takie utwory też są potrzebne. Ale one należą do popularnej kultury masowej która ma swoje cechy: jest łatwa, prosta, przyjemna, akceptowana przez wszystkich, skierowana do dużej grupy odbiorców, odwołuje się do świadomości zbiorowej, hołduje zasadzie - podoba się to co znamy.

Siedmiu Samurajów zalicza się do innej kategorii. Po pierwsze to film, który wymaga zrozumienia i przyjęcia konwencji wybranej przez reżysera (w tym wypadku zakorzenionej w kultirze Japonii). Konwencje mogą być różne, dla przykładu, jeśli nie zrozumiemy, że film "Życie jest piękne" oparty jest na burlesce, parodii, trawestacji to możemy być oburzeni, że jest to komedia o Holokauście (rozumowanie bez sensu). Jeśli nie zauważymy, że w "Bękartach wojny" reżyser puszcza oko do widza i prezentuje nam opowieść westernową (i odwołuje się przy tym do klasyki gatunku) to będziemy bezproduktywnie dyskutować o tym, że film mija się z prawdą historyczną.

Są filmy które wymagają od widza przygotowania tak jak przygotowania wymaga odbiór sztuki, np. sztuk plastycznych, słuchanie muzyki klasycznej czy nowoczesnego jazzu. Oczywiście mogę słuchać muzyki/obejrzeć film "po prostu". Ale wtedy powiem właśnie tylko "podoba mi się to" lub "nie podoba mi się" i tyle. To będzie ocena subiektywna i oparta na odczuciach i emocjach jakie mi toważyszyły w czasie słuchania/oglądania/projekcji.

I tu jest tylko taki problem, że albo dana konwencja muzyczna/filmowa/plastyczna odpowiada mi, trafia do mojej subiektywnej wrażliwości albo nie. Każdy ma prwo do takiej subiektywnej i emocjonalnej oceny - ale to nie jest wszystko. To samo dotyczy malarstwa, teatru, muzyki itp.

Bo jeśli mam wiedzę na dany temat np. nabytą przez długoletnie słuchanie, oglądania, czytanie - mam skalę porównawczą, jeśli znam gatunki muzyczne, historię muzyki, wiem dlaczego Bach komponował w taki sosób a Straus w inny, jak poszczególnu twórcy są od siebie zależni, dla jakiego środowiska pisano jakie utwory, z jakich części składa się msza, jakie partie ma symfonia, jak jest zbudowana i ustawiona orkiestra symfoniczna... to jestem w stanie odebrać i zrozumieć więcej. Więcej jest mi się w stanie podobać bo wiem jak słuchać/patrzeć/pglądać. Co więcej zyskuję obiektywne podstawy oceny, jeśli coś mi się nie podoba to potrafię to ocenić i wskazać dlaczego oraz obranić sowje tezy.

I jeszcze inaczej (to coś co dotyczy chyba najbardziej Twojego pytania) choć czasem coś mi się nie podoba, to jestem w stanie dostrzec w utworze/obrazie/filmie jego wartości, zrozumieć dlaczego jest on uważany np. przez krytyków i większość odbiorców za dobry, wartościowy, wybitny.

To kwestia indywidualna dlaczego nie przepadam za twórczością Mahlera a lubię Schuberta - choć obaj są dla mnie wielkimi kompozytorami. Ja dla przykładu nie lubię "MASH" (Altman 1970) ale potrafię zrozumieć i wskazać dlaczego jest to film wybitny, dlaczego został nagrodzony i ma maiejsce w historii kina (moja ocena 7p.). Podobnie "Rublow" (Tarkowski 1966) nudzi mnie długą narracją (o dziwo 7 samurajów nie :-) ale wiem, dlaczego jest to flim wielki i odeniłem go na 10p.


Jakie cechy filmu sprawiają, że jest on wybitny?

- to nie jest film stricte przygodowy/wojenny/awanturniczy/film akcji itp.
- fabuła - to jest wstrząsający dramat/film psychologiczny
- rozmach, monumentalność scen zbiorowych (jedna z największych japońskich produkcji)
- wielowątkowość i epickość opowieści
- wyrazistość, wystudiowanie każdej sceny - japońska zasada harmonii otoczenia
- realizm przedstawienia zwłaszcza w scenach walki
- to że "przez 70 minut zbierają tych samurajów"... W klasycznej kulturze Japonii czas liczy się inaczej, jest on celebrowany w każdej czynności, inny niż nasz odbiór przyzwyczajony do formuły teledysku, poza tym do doskonały czas tworzenia portretów psychologicznych bohaterów
- ekspresja aktorów (która mi osobiście się podoba) jest celowa, teatralna w duchu teatru japońskiego. Jest to istotny sposób wyrażania emocji i postaw chociażby dlatego, że w kulturze Japonii jest niewiele kontaktu fizycznego, np. to, że Japończycy się nie dotykają (np. podanie ręki itp.)
- ukazanie mentalności japońskiego społeczeństwa, hierarchii ludności, panującej ideologii oraz wszystkich innych konwencji
- różnorodność charakterów i przyjmowanych przez bohaterów postaw

Chłopi, biorący udział w walce, uzbrojeni jedynie w naostrzone drzewka bambusowe, pierwszy raz stają
w obliczu takiego zagrożenia. I właśnie to Kurosawa pokazuje w fenomenalny sposób. W wielu momentach dają o sobie znać takie uczucia jak tchórzostwo czy brak nadziei, które jak wiadomo determinują ludzkie zachowanie. W ogóle film bardzo dużo miejsca poświęca dokładnemu i obiektywnemu przedstawieniu społeczności chłopskiej. Z jednej strony widzimy wiele bardzo wzruszających sytuacji, jak np. płaczący mężczyzna zbierający rozsypane ziarenka ryżu, czy rolnicy jedzący proso, ponieważ tak bardzo ceniony ryż zostaje przeznaczony na pożywienie dla wynajętych roninów.

- opowieść o Bushido (kodeksie honorowym) który składa się uproszczając z pewnych siedmiu ścieżek (filarów), każdy z siedmiu bohaterów wyraża jedną z nich. Motywy jakimi sie kierują się "obrońcy wioski" to pelen niemal przekrój przez wartości samurajów. Kiedy ginie pierwszy (od strzału w plecy) nagle cała układanka zaczyna się powoli sypać... i odczuwamy to niemal jak ci którzy zostają przy życiu.

To też opowieść o odchodzących wartościach. Ciekawe jest to, iz każdy z samurajow-obroncow ginie nie od miecza czy strzały - tylko od strzału z broni palnej.

Ten film ma swoją niepowtarzalną głębię oraz klimat, czyli to, co jest najważniejsze. Ale też niesie wiele dodatkowych treści i znaczeń - ich odkrywanie i rozumienie jest oddzielną wartością...

Na koniec: czasem czytam komentarze w rodzaju "idz oglądaj swoje komedie romantyczne" itp, osobiście nigdy nikomu nie powiem "nie oglądaj bo nie zrozumiesz". Przeciwnie, OGLĄDAJ, jak najczęściej i jak najwięcej. Oglądaj i oceniaj subiektywnie, emocjonalnie, komentuj, pytaj, krytykuj. Wiele tego rodzaju filmów znudzi, rozdrażni, nie spodoba się. Ale będą też takie, które trafią do wrażliwości. Na nich w miarę poznawania tej twórczości ukształtują się kryteria oceny i wyboru. Z czasem zacznie się doceniać coraz więcej... i o to chodzi :)

ocenił(a) film na 9
cew

Nic dodać, nic ująć, trafiła kosa na fanatyka Kurosawy :D

ocenił(a) film na 4
cew

Z całym szacunkiem ale w 100 procentach zgadzam się z opinią Białego Pielgrzyma, choć do młodego pokolenia już nie należę a Siedmiu samuraów obejrzałem (z trudem) pierwszy raz jako 10 latek na czarnobiałym telewizorze. Podpisuję się obiema rękami - ten film jest niestrawny dla przeciętnego Europejczyka. Jego glądanie (widziałem go ok. 4 razy - za każdzym razem próbowałem się do filmu przekonać sugerując się kolejnymi opiniami znawców) sprawia mi ból - podobnie jak słuchanie "muzyki Krzysztofa Pendereckiego (też są tacy którzy się nią zachwycają). Bardzo mi przykro ale nie będę studiował historii/kultury średniowiecznej Japonii ani zasad japońskiego teatru żeby zachwycać się tym filmem.
Pozdrawiam Białego Pielgrzyma.

ocenił(a) film na 5
cew

Zgadzam się: żeby Kurosawa się podobał - trzeba lubić te klimaty. Jak dla mnie osobiście, jest to zbyt odległe ode mnie kulturowo, żeby mogło podobać mi się w takiej formie. Przykład: "Ran" - film bardziej nowocześnie zrobiony, już jest u mnie wysoko punktowany. Główny zarzut, to że film dla przeciętnego zjadacza filmów po prostu się zestarzał; wychwalana realistyczność scen walki itp., po prostu wywołują lekki uśmieszek, a ostatnie zdanie filmu: "Znowu przegraliśmy, to wieśniacy wygrali" podkreśla tylko patos, jaki w niego włożył reżyser. A prawda jest taka: im więcej patosu, tym szybciej starzeje się film i tym bardziej wychwalać go trzeba. Film mnie nie nudził, wręcz odwrotnie zleciał szybko, ale może dlatego, że półtorej godzinie, zacząłem przy okazji zajmować się innymi sprawami.
Cew: pozwól, że się nie zgodzę z Tobą, jeśli chodzi o "wybitność". Nie ma rzeczy wybitnych obiektywnie. To bzdura, jeśli czemuś daję 5 punktów, to nie mogę mówić: "ale tak, wiem, że jest to film wybitny, tak, tak" - i najlepiej do tego zapuścić brodę i się po niej smyrać. Film ewentualnie może być ważny z jakichś tam przyczyn, np dla dalszego rozwoju kinematografii z powodu poruszonej kwestii, sposobu montażu itp. Ale nie ma to nic wspólnego z wybitnością. Jeśli dla Ciebie flaki z olejem, które nudzą Ciebie samego ("Rublow") i pewnie wszystkich, którzy go oglądają, są wybitne, to jesteś po prostu masochistą.
Albo snobem;)
Pozdrawiam - mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem, bo im bardziej ambitne kino się lubi, tym bardziej jest się wrażliwym na swoim punkcie. Tak zauważyłem:)

zyrandol

Obejrzałem najdłuższą zremasterowaną wersję, ponad 3 godziny wyjęte z życiorysu żeby obejrzeć film, którego ni w ząb nie zrozumiałem. Nie uznaję go za arcydzieło, rozumiem, że powszechnie obowiązuje taka opinia ja jednak nie potrafię bić pokłonów czemuś czego mój polski rozum nie ogarnia. Jestem zdania, że jedynym sposobem na zrozumienie "arcydzieła" Kurosawy jest bycie Japończykiem, dla wszystkich innych będzie to 3-godzinny spektakl o skaczących, krzyczących, chlastających się wciąż swoimi pięknymi mieczami skośnookich. Ja, nawet jako człowiek absolutnie zafascynowany kulturą Kraju Kwitnącej Wiśni nie byłem w stanie połapać się we wszystkim co się działo na ekranie. Krytycy, ludzie niezwykle światli i oczytani nadali mu znamię arcydzieła, pewnie dlatego, że ktoś tak powiedział, a jak film jest długi i go nie rozumiemy to niech będzie arcydzieło, hej! Dla mnie była to absolutna męczarnia. Znacznie bardziej wolę inny film Kurosawy, Tron We Krwi, Makbet w japońskiej wersji trzymał mnie przed ekranem ze stukrotnie większą siłą niż 7 walecznych wojów. Shichinin no Samurai 4/10, Kumonosu jô 9/10

ocenił(a) film na 6
leobonhart

Do filmu podeszłem oczekując patetycznego, i jak to określił recenzent, epickiego kina. Rozczarowałem się.
Kilka osób pisało, że film jest zwyczajnie nudny. Zgodzę się na pewno, choć miejscami mnie wciągnął. Bardziej trafne byłoby stwierdzenie, że to fabuła się dłużyła, mimo, że była ciekawa.
Nie podobała mi się też gra aktorska, o której też tu się dyskutowało.
Miałem nadzieję, że podczas filmu się wzruszę, a do tego również nie doszło.
Dałem i tak zawyżoną ocenę, bo podobały mi się ostatnie zdania tego łysego samuraja i obraz czterech grobów z wbitymi w nimi mieczami.
Chętnie ujrzałbym go w innym wydaniu, np. gdyby był kręcony teraz, bo pomysł jest naprawdę bardzo dobry.

cew

Fenomenalna odpowiedź. Osobiście też się wiele nauczyłem z niej. Czasem po prostu czuję, że coś jest wielkie, ale nie wiem czemu. Ty nazwałeś to co czułem słowami:)

ocenił(a) film na 10
cew

I to jest cała prawda o tym filmie - brawa! :)

ocenił(a) film na 10
cew

i to też nie jest reguła że powinien wymagać przygotowania, łykam głównie hollywoodzką papkę a dałem mu 10, czasem od początku czuje się że to jest coś wielkiego, od pierwszych minut i tak miałem w tym przypadku a przygotowanie mam żadne

ocenił(a) film na 3
Bialy_Pielgrzym

BiałyPielgrzym zgadzam się w 100 % film jest przereklamowany, ciągnie się i ciągnie, a tak naprawdę nie wiele z niego wynika. Taki western w "japońskiej formie". Dziwi mnie dlaczego przez tak wiele osób uważany jest za arcydzieło.

ocenił(a) film na 7
Kani88

Zgadzam się również, za długi, zbyt nudny, nic ciekawego przez większość filmu się nie dzieje. Zdecydowanie lepszym filmem jest "Siedmiu wspaniałych", chociaż jest oparty na niemalże takim samym scenariuszu.

ocenił(a) film na 10
Kani88

„Jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu ...” – NIE MA WARTOŚCI UNIWERSALNYCH.
Wystawiając zatem ocenę wystawiamy ją przede wszystkim samym sobie: świadczy ona o tym, co nam się podoba, a co nie (czyli o naszym guście); o poziomie i zakresie własnej wiedzy; o zdolności do percepcji i rozumienia; o własnej wyobraźni i zdolności do rozwoju poprzez poznawanie czegoś odmiennego; o poziomie tolerancji dla rzeczy obcych, a przez to „mało” lub „całkiem” niezrozumiałych.
Czy audycję radiową w języku, którego nie rozumiem mam prawo ocenić tylko na podstawie brzmienia, tempa wypowiadanych słów i tembru głosu rozmówców; czy dzieło literackie napisane w obcym dla mnie języku mogę ocenić na podstawie ilości stron i kilku przeczytanych w nim wyrazów, których znaczenia tylko się domyślam, może błędnie?
Gdy nie czuję się na siłach, bo brak mi (lub szkoda) czasu, żeby zabrać się do nauki tego obcego dla mnie języka, przestawiam odbiornik na inną stację, a książkę odkładam na półkę bez wypowiadania się na jej temat. Ocena głośności i długości audycji, wagi książki, a nawet estetyki jej wydania to sprawy drugorzędne, niewarte dyskusji.

ocenił(a) film na 7
daruma_irl

Bardzo mądre przemyślenia, ale nie wiem, co ma to na celu. Film był dla mnie po prostu (przez większą część) nudny, może nie trawię kina japońskiego, nie wiem. Na pewno nie zachęcił mnie do obejrzenia innych filmów Kurosawy. A co by inni nie mówili, mojego stosunku do tego dzieła nie zmienię.

ocenił(a) film na 10
LeboLebo88

Jakie tam "mądre przemyślenia" ... Ot, taka sobie refleksja, "na chybcika" odnotowana ... Niestety, gubię swe notatki tu i ówdzie, sorry, że ta wylądowała akurat tutaj, skoro z tym tematem nic wspólnego nie ma.
Ale skoro już mowa o oglądaniu (czy raczej o "nie-oglądaniu") filmów Kurosawy - wygląda mi na to, że mistrz i ci "inni" niewiele na tym stracą ... A Koledze gratuluję stałości "stosunków"!

ocenił(a) film na 4
daruma_irl

Spłycę odpowiedź na Twoje rozważania - w filmie były subtitle - treść była więć w pełni zrozumiała nawet dla takiego debila jak ja...
Nie chodzi jednak o treść a formę ktora współczęnie jest raczej ciężko strawna dla przeciętnego Europejczyka który latami nie studiował historii, kultury i sztuki japońskiej - owszem wtedy może sie tym filmem zachwycać, odnajdywać drugie i trzecie dno, doszukiwać się smaczków i ukrytych znaczeń/odniesień. Pytanie tylko ilu jest procentowo takich widzów ??? Można przecieżrównież nakręcić 3 godzinny film o sztuce jakże starej i głęboko zakorzenionej w kulturze japońskiej, jaką jest parzenie herbaty...

ocenił(a) film na 10
piotrbimbasik

Oczywiście, że ludzie różnią się gustami, tak jak wieloma innymi cechami. Każdy ma niezbywalne prawo do własnego. Tyle, że czasami warto się dowiedzieć, co inni myślą i piszą na temat ...

W odpowiedzi na wątpliwość, jak film jest odbierany przez publiczność, skopiowałem skromny wybór cytatów.
Proszę zwrócić uwagę, że są to opinie nie tylko krytyków, ale również publiczności, w dodatku bardzo szerokiej i międzynarodowej.
Nie znam ani bardziej autorytatywnych źródeł, ani nie spotkałem się z poważną krytyką tego dzieła.
Jeśli są takowe, bardzo proszę o podpowiedź, chętnie się z nimi zapoznam.

"Siedmiu samurajów jest powszechnie uznawany za jeden z najważniejszych filmów w historii kinematografii. Bardzo często określany jako najlepszy film nieamerykański, stał się inspiracją dla setek produkowanych później filmów akcji. Film jest uznany zarówno wśród krytyków jak i publiczności. Pojawił się na listach najlepszych filmów wszechczasów przygotowanych przez Sight & Sound, dwukrotnie na listach brytyjskiego magazynu Empire (na pierwszym miejscu The 100 Best Films Of World Cinema oraz na 50. miejscu najlepszych filmów wszechczasów, na ósmym miejscu listy serwisu They Shoot Pictures, Don`t They.
Jest to także jeden ze stosunkowo niewielu japońskich filmów znanych szeroko na Zachodzie, gdzie zresztą doczekał się remake'ów, jak na przykład western Siedmiu wspaniałych (1960). Film ten stanowił także ważny wkład w historię kina. Było to największe do tej pory przedsięwzięcie japońskiej kinematografii."
Cytat ze strony: http://pl.wikipedia.org/wiki/Siedmiu_samuraj%C3%B3w

"Seven Samurai is described as one of the greatest and most influential films ever made, and is one of a select few Japanese films to become widely known in the West for an extended period of time. It is the subject of both popular and critical acclaim; it was voted onto Sight & Sound's list of the ten greatest films of all time in 1982, and to the directors' top ten films in the 1992 and 2002 polls."
Cytat ze strony: http://en.wikipedia.org/wiki/Seven_Samurai

"Seven Samurai (1954) was voted number one in an audience poll conducted by MovieMail in 2000. It was followed by The Third Man (1949) in second place."
Cytat ze strony: http://en.wikipedia.org/wiki/Films_considered_the_greatest_ever

ocenił(a) film na 4
daruma_irl

No i co z tego wynika że garść krytyków sprzed pół wieku nadal się tym zachwyca ??? Też mam się zachwycić i nie mieć własnego zdania "bo Kurosawa wielkim wieszczem był" ...???

ocenił(a) film na 10
piotrbimbasik

Każdy człowiek ma „swoje własne zdanie”, choć na różnych podstawach ludzie je budują ... Przecież prawa do posiadania własnego zdania nikt Ci odmawia!
Ale wyjaśnij z łaski swojej na jakiej podstawie utożsamiasz „swoje własne zdanie” ze zdaniem „przeciętnego Europejczyka”, za jakiego zapewne sam się uważasz! Co Ty na temat poglądów „przeciętnego (?) Europejczyka wiesz? Skąd czerpiesz informacje o nim? Owszem, istnieją instytucje, np. czasopisma filmowe, które badają OPINIĘ PUBLICZNĄ, również na tematy filmowe. Czynią to regularnie, każdego roku, a badaniami swoimi obejmują publiczność krajową, europejską, czy nawet światową (z reguły są anglojęzyczne). Niewielki procent badanej publiczności stanowią krytycy filmowi (tak wykpiwani przez Ciebie!), a jeszcze mniejszy wśród nich procent stanowią ludzie, którzy „latami studiowali historię, kulturę i sztukę japońską”. A pomimo to wciąż (zwróć łaskawie uwagę na daty wyników tych badań) oceniają to i inne dzieła Kurosawy bardzo wysoko.
Oczywiście - masz prawo do swojego własnego zdania, inni też.
Ale ja, na przykład, kiedy moje zdanie aż tak bardzo się różni od zdania WIĘKSZOŚCI ludzi, zastanawiam się czy to oni się mylą, czy może ja!
A już w żadnym wypadku nie utożsamiam własnego zdania ze zdaniem „przeciętnego Europejczyka”, bo niezależnie od tego, czy jest ono podobne czy odmienne od wyników publicznych badań, (które śledzę), bo po prostu jako laik nie mam do tego PRAWA.
Rozumiesz mój zarzut?
Może jeszcze inaczej ...
Ja np. spośród zup najbardziej nie lubię grochówki i krupniku. Nie potrafię wytłumaczyć „dlaczego”. Po prostu nie smakują mi i już! Ale czy na tej podstawie mogę przypuszczać, a zwłaszcza głosić, że „przeciętny Polak” też ich nie lubi? Albo wydziwiać nad ich składnikami, zapachem, kolorem itd. Może bym potrafił powiedzieć coś na ich temat, gdybym był kucharzem, albo chociaż wytrawnym smakoszem. Ale skoro ich nie lubię jako zwyczajny konsument, a nie potrafię wytłumaczyć tego lepiej niż powiedzieć, że dla mnie są one po prostu „mdłe”, to byłbym śmieszny stawiając się w pozycji smakosza i ogłaszając swoją niepochlebną opinię na ich temat – zwłaszcza, że przecież NIKT DO ICH JEDZENIA MNIE NIE ZMUSZA.
Podobnie - nie wypowiadam się na temat słuszności teorii Einsteina, skoro jej nie jestem w stanie pojąć, a co dopiero ocenić!
Rozpisałem się ... przepraszam, jeśli nudzę, ale chyba rozumiesz tego cel?

ocenił(a) film na 4
daruma_irl

Odpowiem w ten sposób - filmem interesuję i pasjonuję się od ponad 30 lat - zanim powiększyła mi sie rodzina chodziłem przynajmniej raz w tygodniu do kina, obecnie z powodu ograniczeń czasowych już znacznie rzadziej, tym niemniej od lat (od momentu wejścia kaset video) kolekcjonuję filmy, oczywiście obecnie na DVD i BD. Regularnie czytam dostępną na rynku prasę filmową, posiadam kolegów którzy podobnie jak ja pasjonują się filmem, czasami nawet żartują ze mnie że "robię" w pracy za darmową wypożyczalnię filmów. Swoje zdanie że film Siedmiu samurajów jest nietrawny dla przeciętnego Europejczyka, czy moze powinienem użyć słowa Polaka jest ciężkostrawny biorę stąd iż z całego grona znajomych/przyjaciół/rodziny (łącznie ok 100 osób z których zdecydowana większość posiada wyższe wykształcenie) nie znam ANI JEDNEJ OSOBY która byłaby oczarowana/zachwycona tym filmem, zaledwie kilka uważa go za "w miarę" przyzwoite kino. Zaznaczam że większość z tych osób dawno przekroczyła 30 lub 40 rż, więc nie są to ludzie wychowani na videoklipach i grach komputerowych, Transformersach i innych plastikowych filmidłach robionych na komputerze. Myślę więc że dla dzisiejszej młodzieży dla której nawet takie niekwestionowane arcydzieła jak choćby Ojciec chrzestny, Cinema paradiso, Blade Runner, Alien czy kino Kubrica są nudne/przereklamowane/głupie itp film Siedmiu samurajów będzie co najmniej ciężki do przyswojenia.