Kto pracuje w korpo i oglądał ten film, temu nóż się się w kieszeni otwiera. Jak mi. Główna bohaterka tyyyle pracuje, ale jak wychodzi z roboty to jest jeszcze (a nie już!) jasno. Rozumiem, że to komedia, film etc, ale nic nie poradzę, że mnie takie przedstawienie "ciężkiej" pracy wkurza.
Film oglądałem już jakiś czas temu ale do tej pory pamiętam takie kwiatki jak: start biznesu z niewielką grupką pracowników, których liczba zwiększała się mniej więcej o taką samą liczbę rok do roku - który start up robi takie wyniki :D?
Poza tym w filmie była scena, w której szefowa odbiera telefon z działu kontrolingu, mówiący o tym, że klientki żalą się na źle zapakowane przesyłki. I co robi wielki boss? Zarządza szkolenie, wysyła do działu jakiegoś specjalistę albo wyrzuca personel który nie potrafi złożyć dwóch kawałków ozdobnej folii na krzyż? Skąd :D Jedzie na halę a tam, przy dźwiękach słodkiej muzyczki, otoczona uśmiechniętymi od ucha do ucha pracowniczkami robi im szkolonko na szybko, jak spakować przesyłkę, by "wyglądała jak prezent". Chrzanić prowadzenie wielomilionowego interesu, mitingi, deadlajny i fakapy - trzeba pokazać ludziom, jak się pakuje ubranka! :D
Zgadzam się z tezą, że takie filmy wybielają wizerunek korpo. Młodzi w Polsce muszą zrozumieć, że rzeczywistość tak nie wygląda :)