Relacja

Nowe Horyzonty: Recenzujemy "Eden" Ágnes Kocsis

https://www.filmweb.pl/article/Nowe+Horyzonty%3A+Recenzujemy+%22Eden%22+%C3%81gnes+Kocsis-140124
Nowe Horyzonty: Recenzujemy "Eden" Ágnes Kocsis
W sieci trwa 20. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Nowe Horyzonty oraz 11. American Film Festival. Jak co roku bierzemy czynny udział w obu wydarzeniach i śledzimy wszystkie najciekawsze propozycje w programie. Koniecznie zajrzyjcie też do rankingu 10 tytułów, których naszym zdaniem nie można przegapić

Poniżej znajdziecie recenzję obejrzanego przez Wojciecha Tutaja filmu "Eden" w reżyserii Ágnes Kocsis. Przyjemnej lektury i udanego seansu. 

***

Houston, mamy problem
recenzja filmu "Eden", reż. Ágnes Kocsis

Film Ágnes Kocsis ogląda się jak osadzony bliżej współczesności węgierski sequel "Schronienia" Haynesa. Podobieństwo nie kończy się na oryginalnym połączeniu psychodramy z elementami futurystycznymi. W amerykańskim obrazie Carol, grana przez Julianne Moore, mierzyła się z niewytłumaczalnymi problemami zdrowotnymi, które sprowokowały ją do opuszczenia pozornie idealnego świata przedmieść. Ostatecznie bohaterka zdecydowała odciąć się od zewnętrznej rzeczywistości i zamieszkać w specjalnej kapsule. Tam, gdzie Haynes kończy opowieść, na dobre zaczyna się dzieło Kocsis. Sprawa jest o tyle bardziej skomplikowana, że Evę zmuszono do izolacji. Stała się wręcz królikiem doświadczalnym dla naukowców pragnących odkryć przyczyny jej stanu zdrowia. Sterylna, bezduszna przestrzeń mieszkania została zaprojektowana tak, by szczelnie zamknąć w nim kobietę. 

Oddzielenie bohaterki od społeczeństwa można rozumieć albo jako metaforę stygmatyzacji osób chorych psychicznie, ponieważ zdradza ona objawy depresji, albo wypowiedź na temat desperackiej ucieczki przed światem jako miejscem coraz bardziej zagrażającym zdrowiu. Oba tropy interpretacyjne pojawiły się już u Haynesa i wcale nie straciły na aktualności. W dobie cywilizacyjnego zmagania z depresją jeszcze łatwiej utożsamić się z pogrążoną w apatii i z trudem spoglądającą na swoje odbicie w lustrze Evą. Z kolei narracja proekologiczna w nienachlany sposób przypomina, że negatywne skutki ludzkiej ingerencji w środowisko naturalne wdzierają się do naszego życia, a nauka jest wobec nich bezradna lub bierna. 

Izolacja i psychiczne rozstrojenie głównej bohaterki sprawiają, że film przeradza się we wnikliwe studium niewyobrażalnej wręcz samotności i rosnącej potrzeby bliskości. Zanim w życiu Evy zjawi się Andras, nikt nie potrafi, a może nie chce, dostrzec głęboko skrywanych przez nią pragnień i lęków. Zdawkowe rozmowy z nią albo zmieniają się w kłótnie i oskarżenia, jak przy spotkaniach z Guyrim, albo mają charakter czysto formalny, jak te w centrum badawczym. Kobieta, otwierając się przed psychiatrą, mówi, że "ludzkość trzeba nauczyć być razem". Paradoksalnie to właśnie odseparowana jednostka najlepiej definiuje bolączki współczesności. Zaproponowana przez Kocsis uniwersalna wizja zatomizowanego społeczeństwa współgra ze słowami protagonistki. W świecie przedstawionym relacje międzyludzkie wydają się bowiem kalekie – los Evy interesuje sąsiadów tylko wtedy, gdy słyszą jak dusi się za ścianą, Guyri nie umie wysłuchać osamotnionej znajomej, przekonany o jej nieświadomości, a Andras nawet nie odzywa się do byłej żony. Ludzkość zapomniała o znaczeniu bliskiego kontaktu, wartości dialogu i roli dotyku – podpowiada reżyserka. Fatalne konsekwencje zjawisk widać w zachwianej równowadze psychofizycznej bohaterki. 

Eva przypomina protagonistkę innego węgierskiego filmu – "Duszy i ciała". Podobnie jak Maria z olśniewającego obrazu Enyedi, jest zamkniętą w sobie i złaknioną intymności jednostką. Pięknie pokazują to dwie bliźniacze sceny, w których kobieta, pobudzona rozmową z Andrasem, zaczyna nieśmiało pieścić swoje ciało przed lustrem, a potem w wannie. Otwarcie Evy i odważna próba zerwania z izolacją stają się owocami długiego procesu terapii z psychiatrą oraz dojrzewającej w niej potrzeby buntu i głośnego wypowiedzenia swoich pragnień. Metamorfozę zapowiada poruszające zbliżenie na twarz krzyczącej z bólu bohaterki, której głos zostaje stłumiony przez kombinezon ochronny. "Eden" jawi się więc jako nieoczywisty hołd dla trudów emancypacji. Duża w tym zasługa zniuansowanej, przekonującej roli Lany Baric, z którą kamera praktycznie się nie rozstaje, i która dźwiga na barkach cały film.

Całą recenzję "Edenu" możecie przeczytać TUTAJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones